Niklas Stark: Stępiński? Wszystko co najlepsze przed nim. Lewandowski nie postrzelał

PAP / Stanislaw Rozpędzik
PAP / Stanislaw Rozpędzik

- Uważam, że wszystko, co najlepsze przed Mariuszem Stępińskim - mówi reprezentant Niemiec Niklas Stark. Polska doczeka się godnego następcy Roberta Lewandowskiego?

Na pozycji środkowego obrońcy niemal zawsze w reprezentacji Niemiec było w kim wybierać. Ważną rolę w drużynie narodowej chce odgrywać również Niklas Stark, piłkarz Herthy Berlin, który w sezonie 2016-17 rozegrał 27 spotkań w Bundeslidze. Defensorowi bacznie przygląda się Joachim Loew, ale 22-latek nie pojechał na Puchar Konfederacji FIFA do Rosji, tylko z kadrą młodzieżową prowadzoną przez Stefana Kuntza wziął udział w UEFA Euro U-21 w Polsce.

Jaromir Kruk, "Piłka Nożna": Nie żałuje pan, że zamiast w Rosji z pierwszą reprezentacją trzeba było grać w młodzieżówce?

Niklas Stark: Cieszę się, że mogłem wziąć udział w takim turnieju. W mistrzostwach młodzieżowców w Polsce nie brakowało wspaniałych piłkarzy, z najmocniejszych europejskich klubów, graliśmy na pięknych stadionach, przy fantastycznej publice. Wierzę, że na pierwszą reprezentację w moim przypadku przyjdzie wkrótce czas, a na razie robię swoje.

Nie narzekaliście na warunki, jakie wam zapewniono w Polsce?

Według mnie wszystko było perfekcyjne. Trenowaliśmy na bardzo dobrze przygotowanych płytach, mieszkaliśmy w świetnym hotelu, niczego nam nie brakowało. Może żałuję troszkę, że widziałem mało waszego kraju, mogłem obserwować jedynie krajobrazy podczas przejażdżek rowerem na boisko treningowe.

Podobał się panu często krytykowany system rozgrywek UEFA Euro U-21?

Każdy regulamin ma swoje plusy i minusy. Na pewno obecny sprawia, że trzeba uważać w każdym meczu, który jest jak finał, a chwile słabości drogo kosztują. Nie opłaca się grać na remis.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Tomasz Kędziora: Chciałbym przeprosić kibiców (WIDEO)

Stefan Kuntz cieszy się autorytetem w szatni niemieckiej kadry U-21?

Ogromnym. To trener, który jest świetnym motywatorem i kładzie duży nacisk na niuanse taktyczne. Wskazówki Kuntza są bardzo cenne, pomagają w piłkarskim rozwoju. Współpraca z tym szkoleniowcem przynosi same korzyści piłkarzom młodzieżówki, a na polskich boiskach pokazaliśmy ciekawy, ofensywny futbol. Wierzę, że wielu z nas już niedługo będzie stanowić o sile pierwszej reprezentacji Niemiec.

Pamięta pan półfinał mistrzostw Europy U-17 z Polską w Lublanie?

Oczywiście, choć przesiedziałem go na ławce rezerwowych. Wygraliśmy 1:0, a u nas grali między innymi Max Meyer, Leon Goretzka, Julian Brandt. U Polaków bardzo groźny był Mariusz Stępiński, potem mój kolega z FC Nuernberg. W Słowenii dotarliśmy do finału i przegraliśmy go po karnych z Holandią, tyle że ja nie byłem pierwszoplanową postacią drużyny. Dwa lata później, na Euro U-19 na Węgrzech, sytuacja się zmieniła, sięgnęliśmy po złoto, a w finale udało się powstrzymać Portugalię z Andre Silvą w składzie. Na obu wspomnianych turniejach na mecze nie przychodziło tak wielu kibiców jak w Polsce. Nie ma co w ogóle porównywać.

Dlaczego przygoda Stępińskiego z 1. FC Nuernberg nie potoczyła się tak, jak on sam pewnie oczekiwał?

Może to nie był wtedy dla niego właściwy kierunek? Tak czasami się układa, lecz Mariusz zdobył w Niemczech cenne doświadczenie. Wrócił do Polski, strzelał gole w lidze, potem trafił do Francji, w Nantes raz mu idzie lepiej, raz gorzej, ale uważam, że wszystko co najlepsze dopiero przed nim. Musi być cierpliwy, a za sobą ma już przecież debiut w pierwszej reprezentacji Polski i był na Euro 2016. Przy okazji - proszę go serdecznie pozdrowić.

Którego z polskich piłkarzy kojarzy pan z Bundesligi?

Osobiście nie znam żadnego, ale cenię Polaków. Robert Lewandowski nie postrzelał sobie w meczach przeciwko mnie. We wrześniu ubiegłego roku pojechaliśmy z Herthą do Monachium, Bayern co prawda wygrał 3:0, ale polski supernapastnik ani razu nie pokonał Rune Jarsteina. Wcześniej w Berlinie zaliczyliśmy porażkę 0:2, ale bez trafień Lewego. Każde takie spotkanie to dla mnie egzamin i powód do satysfakcji, bo Lewandowski prezentuje najwyższy światowy poziom.

W Hercie Berlin wszyscy pamiętają Łukasza Piszczka, bo przecież tutaj zrobiono z niego prawego obrońcę. Dziś Piszczek należy do absolutnego topu na tej pozycji. Cenię też Kubę Błaszczykowskiego, legendę Borussii Dortmund. Polacy dużo wnoszą do Bundesligi od wielu, wielu lat.

Jak w Hercie radzi sobie Ondrej Duda?

Reprezentant Słowacji to gość o znakomitym wyszkoleniu technicznym, który na razie nie mógł pokazać swoich możliwości ze względu na kontuzje, ale kolejny sezon powinien należeć do niego.

W co mierzycie z Herthą w kolejnym cyklu rozgrywkowym?

Przede wszystkim trzeba awansować do fazy grupowej Ligi Europy i pokazać się z jak najlepszej strony na arenie międzynarodowej. Natomiast w Bundeslidze zaatakujemy czołowe pozycje.

Nie chciałby pan zmienić klubu?

Przedłużyłem umowę z Herthą Berlin i nie zaprzątam sobie głowy spekulacjami transferowymi. Swoją wartość pokazuję na boisku.

A jak się zgłosi Bayern Monachium?

Niech się najpierw zgłosi.

Komentarze (0)