Legia - Arka. Superpuchar na otwarcie. Dominik Midak, czyli w Gdyni idzie młode

PAP / /Adam Warżawa
PAP / /Adam Warżawa

- Na pewno dla środowiska jest to szok - nie ma wątpliwości jego wspólnik Łukasz Białkowski. Właścicielem Arki Gdynia został 20-letni Dominik Midak. I w piątek w Warszawie może zdobyć swoje pierwsze piłkarskie trofeum - Superpuchar.

Tego, nie tylko w Gdyni, nikt się nie spodziewał. Informacja o przejęciu 60 procent akcji klubu przez tak młodego człowieka była, jakby w gdyńskie Wybrzeże Kościuszkowskie uderzyło tsunami. Jako pierwszy podał ją serwis Weszło, w środę klub oficjalnie potwierdził nazwisko nowego większościowego akcjonariusza.

Ponoć zdolny. Na pewno młody

Dominik Midak ma 20 lat i do tej pory w świecie biznesu znany był przede wszystkim jego ojciec Włodzimierz. To majętny człowiek działający na rynku m.in nieruchomości. Jego spółka W.T.I.T przebudowuje też nabrzeże w porcie w Helu. Powstanie tam centrum żeglarskie i hotel. O młodym chłopaku tak naprawdę niewiele na razie wiadomo. Pierwsze skojarzenie, gdy 20-latek przejmuje piłkarski klub, jest takie, że stoi za nim bogaty ojciec.

Sam Dominik chroni swoją prywatność. Nie ma go w zasadzie w serwisach społecznościowych. Jak możemy prześwietlić go na stronie internetowej Forbesa, w spółce W.T.I.T jest wspólnikiem oraz członkiem zarządu. Wspólnikiem jest też w firmie Pro Eko Natura Dwa zajmującej się recyklingiem odpadów.

Szefem młody Midak jest z kolei w firmie Vendo, która stworzyła platformę internetową do przeprowadzania wstępnych castingów do reklam czy filmów. Innymi słowy, umożliwił talentom łatwiejszy dostęp do wymarzonej pracy.

Dominik Midak na zdjęciu z lewej strony/materiały prasowe
Dominik Midak na zdjęciu z lewej strony/materiały prasowe

Jego biznesowym partnerem w tym ostatnim przedsięwzięciu jest właśnie Łukasz Białkowski. Obraz Midaka, jaki nam przedstawia jest następujący: Chłopak ciągle uczy się biznesu. Jest bystry, ma pasję do futbolu i dużo dobrych chęci. I poukładane w głowie.

Football Manager na żywo

Nowy właściciel Arki Gdynia od razu będzie musiał zderzyć się mocnymi komentarzami (już się pojawiają), że bogaty ojciec kupił synowi zabawkę. Taki Football Manager (gra komputerowa, w której prowadzi się piłkarski klub) na żywo.

- To nie jest tak, miał fanaberię posiadania klubu i teraz będzie sobie rządził. Broń Boże. On zostawia to decydowanie ludziom mądrzejszym od siebie. Nie będzie Football Managera na żywo, nie będzie bawił się we właściciela. Jest to oczywiście element dużego biznesu, w który wchodzi. Natomiast robi to bardzo - mówi nam jego wspólnik.

I zapewnia, że Arki Gdynia absolutnie nie dotknie żadna rewolucja.  - Jest to szok, ale pewnie też trochę przez pryzmat sytuacji z Krakowa. W tym przypadku to się nie powtórzy. Każdemu należy dać białą kartkę i niech ją sobie zapisze - mówi Białkowski.

W Krakowie kilka miesięcy temu Wisłę przejął też młody Jakub Meresiński. Szybko okazał się zwykłym oszustem.

Zamiłowanie do piłki rodzina Midaków na pewno ma. Dominik jeszcze niedawno był zawodnikiem IV-ligowej Ożarowianki Ożarów Mazowiecki, a finansowo klubowi pomagał ojciec. Z kariery na boisku nic jednak nie wyszło. Prezesem Ożarowianki jest były piłkarz Legii Piotr Włodarczyk. O rodzinie Midaków za wiele mówić nam nie chciał. Przyznał tylko, że to jego przyjaciele i jego przejęcie Arki absolutnie nie zaskoczyło.

Arka płynie po Superpuchar

Zarząd gdyńskiego klubu z prezesem Wojciechem Pertkiewiczem na czele (w klubie od 2012 roku) dowiedział się, że ma pracować tak jak dotychczas. I żadne zmiany nie są ponoć planowane, również na stanowisku trenera.

W piątek wieczorem na ławce w meczu z Legią Warszawa usiądzie więc Leszek Ojrzyński, który w swojej krótkiej jeszcze karierze w Gdyni wygrał finał Pucharu Polski z Lechem Poznań i uratował Arkę przed degradacją. Nad morzem mocno wierzą, że skoro udało się wygrać z Lechem, to równie dobrze można pokonać Legię Warszawa. Szczególnie przecież, że to początek sezonu i forma jest jedną wielką niewiadomą. A zdobycie Superpucharu na pewno da pozytywnego kopa przed grą w europejskich pucharach. Tak, jeśli ktoś nie pamięta, to Arka Gdynia wystąpi w III rundzie eliminacji do Ligi Europy.

Burzliwy tydzień żółto-niebieskich może się zakończyć sensacyjnie.

Vadis tu, Vadis tam

Legia tymczasem pełna jest zawirowań. Vadis Odjidja-0foe dziś przyjeżdża, jutro wyjeżdża, a potem wraca. Saga z jego odejściem nie zamierza się kończyć. W Warszawie pojawił się za to Krzysztof Mączyński. W stolicy nikt nie wyobraża sobie, że Legia przegra na otwarcie sezonu. Jacek Magiera mówi, że chce rozpocząć ten sezon, tak jak skończył poprzedni - podniesieniem pucharu. W meczu z powodów zdrowotnych nie zagrają m.in. Tomasz Jodłowiec, Miroslav Radović i Michał Kucharczyk. 

Akurat Superpuchar (grają o niego mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski)  jest raczej trofeum drugiej kategorii, ale puchar to puchar. Warto go mieć w gablocie.

VARto było czekać

Przypomnijmy też, że w piątek ostatecznie dokona się rewolucja w naszym futbolu i sędziowie po raz pierwszy skorzystają z systemu powtórek VAR. Teoretycznie nie powinna się więc powtórzyć sytuacja z ligowego meczu Arki Gdynia, gdy Rafał Siemaszko strzelił gola ręką. I widzieli go wszyscy poza sędziami.

-----

Mecz o Superpuchar

Legia Warszawa - Arka Gdynia, piątek godzina 20:30

Przewidywane składy: 

Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Maciej Dąbrowski, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Thibaul Moulin, Michał Kopczyński, Dominik Nagy, Guilherme, Konrad Michalak  - Kasper Hamalainen

Arka Gdynia: Pavel Steinbors - Tadeusz Socha, Krzysztof Sobieraj, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak - Adam Marciniak, Yannick Kakoko, Patryk Kun, Grzegorz Piesio, Marcus Vinicius - Rafał Siemaszko

Komentarze (16)
avatar
Jacki
7.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"Przypomnijmy też, że w piątek ostatecznie dokona się rewolucja w naszym futbolu i sędziowie po raz pierwszy skorzystają z systemu powtórek VAR. Teoretycznie nie powinna się więc powtórzyć sytu Czytaj całość
avatar
Białe Legiony
7.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Legia rucharucha . 
avatar
vanhorne
7.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tatus kupil klub i zapisal na synka ze prac brudna kase ze swoich bandyckich interesow 
avatar
pajac
7.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
W finale nie gra Legia, tylko Korona Warszawa. W polskiej lidze nie ma takiego klubu jak Legia. Legia to był klub z wioski na Wołyniu, który zrobił fuzję z Koroną. 
avatar
Mirafal
7.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mam nadzieję, że to rzeczywiście na poważnie, a nie wspomniana zabawa w Football Managera. Oczywiście 3/4 kibiców już dokonało dokonało osądu sytuacji i już wie, jak to będzie :D
Ja tam uważam,
Czytaj całość