Cała 23-osobowa kadra Rosjan, którzy byli na mistrzostwach świata w 2014 roku w Brazylii, mogła być na dopingu - taką informację podały "The Gurrdian" i "The Sun". Niektórzy idą dalej i są przekonani, że proceder dopingowy w Rosji działał za zgodą władz w tym kraju, a także był przez nie wspomagany. Środowisko sportowe w Rosji kategorycznie odcina się od tego typu zarzutów i spokojnie przygotowuje do mistrzostw świata w piłce nożnej w 2018. Rosjanie będą gospodarzami imprezy.
- Nie zwracajcie uwagi na takie bzdury - mówi Witalij Mutko, obecny wicepremier Rosji i prezes Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej. - Piszą o nas negatywnie od 2010. W piłce nożnej u nas nigdy nie było i nie będzie dopingu. Nasz zespół jest bezustannie kontrolowany po wszystkich meczach. O jakich programach oni piszą? To brednie. Nie ma co czytać angielskich gazet z samego rana.
W podobnym tonie wypowiada się Anton Kołosow, były szef rosyjskiego związku. - Puszczają "kaczki" dziennikarskie i wprowadzają wszystkich w błąd, bo nie są w stanie zdobyć żadnych informacji na temat dopingu u nas. Od siedmiu lat już tak robią, bez przerwy coś im się nie podoba. Nie wierzcie w to. Jeśli tylko będzie oficjalny komunikat ze strony FIFA, to się będziemy do tego odnosić. Na razie nie ma co dolewać oliwy do ognia.
FIFA na razie zdecydowanego stanowiska w tej sprawie nie zamierza zajmować. Rzecznik prasowy skomentował jedynie krótko doniesienia angielskich mediów. Zdaniem strony rosyjskiej rozwiewają wszelkie wątpliwości i obalają teorie Anglików. - Wszystkie testy dopingowe graczy, którzy brali udział w Pucharze Świata w 2014 roku - w tym członków rosyjskiej drużyny narodowej - były ujemne. FIFA była odpowiedzialna za badania, a wszystkie próbki zostały wysłane do laboratorium akredytowanego przez WADA w Lozannie. Tę samą procedurę stosuje się w Pucharze Konfederacji. Jak dotąd analizy krwi i moczu pobierane od graczy podczas tego turnieju, dały negatywy wynik - informuje FIFA.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Tomasz Kędziora: Chciałbym przeprosić kibiców
Rosjanie przypominają przy okazji, że media angielskie regularnie "atakują" ich już od siedmiu lat, czyli od 2010 roku. Jak twierdzą, wszystko to z zemsty. Anglicy ponoć nie mogą darować Rosjanom, że to oni otrzymali prawo organizacji przyszłorocznych mistrzostw świata. Przypominamy, że Anglia była jednym z głównych konkurentów Rosji w 2010 roku w walce o prawo do organizacji mistrzostw świata w 2018 roku. W rezultacie wygrała aplikacja rosyjska. Zdaniem tamtejszych mediów, od tego czasu Anglicy nieustannie atakują środowisko sportowe naszych wschodnich sąsiadów.
- W lutym 2017 telewizja BBC wyemitowała film, w którym podano informacje, że rosyjscy kibice szykują w 2018 wielką zemstę na angielskich fanach. Ma to być odwet za wydarzenia podczas zamieszek, do jakich doszło w Marsylii podczas mistrzostw Europy w 2016 - podaje agencja TASS. - Co jakiś czas Anglicy przygotowują materiał szkalujący naszych kibiców i sportowców. W podobnym tonie piszą ich gazety. W marcu ukazał się zmanipulowany materiał w "Daily Mail".
Część Rosjan jest więc przekonana, że Anglicy mszczą się po prostu za to, że nie zostali gospodarzami mistrzostw świata w 2018. - Spacerowałem w sobotę po Kazaniu, gdzie trwa Puchar Konfederacji. Spotykałem całe rodziny, które przyjechały tutaj z dziećmi. Panuje przyjacielska atmosfera - mówi Witalij Mutko. - Dlaczego o tym brytyjskie media nie napiszą?
Tymczasem FIFA przypomina również, że wciąż ściśle współpracuje z WADA i kontynuuje dochodzenie w odniesieniu do podmiotów, które zostały wymienione w raporcie McLarena. FIFA nie komentuje jednak informacji na temat konkretnych graczy, ponieważ nie może ujawniać szczegółów śledztwa.