Veljko Nikitović: Trzeba krzyknąć

W bieżącym roku Górnik nie spisuje się najlepiej. W czterech meczach zanotował zwycięstwo, remis i dwie porażki, co nie przybliżyło łęcznian do realizacji celu, jakim jest awans do ekstraklasy.

Trener Wojciech Stawowy zapowiadał, że łęczyńska jedenastka będzie grała efektownie i ofensywnie. Zapowiedzi te nie przeszły do fazy realizacji, gdyż zazwyczaj najlepszym piłkarzem Górnika jest bramkarz. - Ile możemy liczyć, że Kuba Wierzchowski obroni? Dziesięć, piętnaście sytuacji? Trzeba krzyknąć, bo inaczej się nie da. My jesteśmy za grzecznymi chłopakami, żeby poważnie grać w piłkę - irytuje się kapitan Górnika Veljko Nikitović.

Zielono-czarni zasłużenie przegrali w Ząbkach z Dolcanem. Pojedynek z GKP miał być rewanżem za tamtą wpadkę, lecz zupełnie się nie udał. Łęczyński zespół znów pozwolił przeciwnikowi na przejęcie inicjatywy i musiał odrabiać straty. - Mówimy, że chcemy grać, ale kończy się tak, jak z GKP. Wszystko zawdzięczamy Kubie Wierzchowskiemu, bo to on uratował nam remis. Ze strony klubu i sztabu szkoleniowego wszystko było zrobione jak najlepiej. Druga kolejka z rzędu ułożyła się pod nas, ale my tego nie wykorzystaliśmy. Musimy się obudzić. Jesteśmy takie ciepłe kluchy i dlatego tak to wygląda - uważa serbski obrońca.

Komentarze (0)