Piłkarz Pogoni Szczecin będzie dobrze wspominać ostatni mecz w granatowo-bordowych barwach. Razem z Jarosławem Fojut stworzył duet stoperów, który nie dopuścił do straty gola, a cała drużyna wygrała 3:0 z Koroną Kielce dzięki dwóm bramkom Rafała Murawskiego i jednej Roberta Obsta.
- Kontrolowaliśmy mecz od początku. Nawet w pierwszej bezbramkowej połowie mieliśmy szanse, żeby strzelić gola, także to była kwestia czasu, kiedy wykorzystamy którąś z możliwości. Fajna sprawa, że Robert Obst strzelił debiutanckiego gola, bo nie mógł chyba lepiej zakończyć swojej akcji - wspomina Mateusz Matras.
Pogoń zagrała ostatni mecz w sezonie bez kontuzjowanego Cornela Rapy, a także skrzydłowych Spasa Delewa i Adama Gyurcso, którzy wyjechali na zgrupowanie swojej reprezentacji.
- Korona też miała problemy kadrowe i przyjechała w okrojonym składzie. Także obie drużyny nie były najmocniejsze, ale to sprawa drugorzędna. Zmiennicy dostali szanse i mogli pokazać, co potrafią - ucina Matras.
ZOBACZ WIDEO PA: znakomite widowisko i triumf Arsenalu. Zobacz skrót meczu z Chelsea Londyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Piłkarz otrzymał w przerwie meczu z Koroną pamiątkową tablicę od dyrektora sportowego Macieja Stolarczyka. Kilka miesięcy temu podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk, więc w niedzielę zagrał po raz ostatni dla Pogoni.
- Moje początki w Szczecinie nie były za ciekawe, ale tak to bywa w sporcie, że słabsze momenty przeplatają się z dobrymi. Przetrwałem i dwa kolejne sezony były na całkiem wyrównanym poziomie. Zostawiam po sobie dobre wrażenie i będę trzymać kciuki za Pogoń - mówi Matras.
- Patrząc całościowo to były super trzy lata, w czasie których dużo się nauczyłem oraz przeżyłem. Dzięki grze w Pogoni będzie mi łatwiej rozpocząć pracę w Lechii. Wiem, na czym stoję i ruszam z kopyta od początku okresu przygotowań. Mam nadzieję, że będzie podobnie jak w Pogoni. Z wejściem do nowego zespołu bywa różnie, ale jestem bogatszy o doświadczenia - dodaje.
Mateusz Matras zagrał w tym sezonie ponad 2800 minut w Lotto Ekstraklasie. Zdobył pięć goli, a przy jednym asystował. Pogoń awansowała po raz czwarty z rzędu do grupy mistrzowskiej, w której zajęła 7. miejsce.
- Dla całego zespołu to był nierówny sezon. Były w nim fajne momenty, ale też dłuższe okresy, w których nam całkowicie nie szło. Zabrakło stabilizacji, dzięki której nie musielibyśmy zadowolić się tylko 7. miejscem. Po dużych wahaniach, jakie mieliśmy, nasza lokata jest dobrym odzwierciedleniem formy - ocenia pomocnik.
Największe problemy miała Pogoń z punktowaniem w rundzie finałowej. Zdobyła 4 z możliwych 21 "oczek" za remis z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza i zwycięstwo z Koroną Kielce.
- Nie ma co ukrywać, że ostatnio wyniki były bardzo słabe. Chcieliśmy zakończyć sezon mocnym akcentem. Zrobiliśmy wszystko, żeby zwyciężyć na koniec z Koroną i wreszcie się udało - puentuje.