Arkadiusz Głowacki czuł się na boisku jak tata. "Niestety, to coraz częstsza sytuacja"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Prezentacja sponsora LV BET
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Prezentacja sponsora LV BET

W meczu 35. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Kraków - Pogoń Szczecin (4:0) zagrało aż pięciu zawodników, którzy przyszli na świat po ligowym debiucie Arkadiusza Głowackiego. - Mógłbym być ich ojcem - uśmiecha się kapitan Białej Gwiazdy.

9 maja Arkadiusz Głowacki obchodził 20. rocznicę pierwszego występu w Lotto Ekstraklasie. Gdy "Głowa" stawiał pierwsze ligowe kroki, Kacpra Laskosia, Wojciecha SłomkiMarcina Listkowskiego, Sebastiana Kowalczyka i Seiyi Kitano nie było jeszcze na świecie, a w sobotę zagrali u boku 29-krotnego reprezentanta Polski.

- Liczyłem lata i wychodzi na to, że kilku z nich mogłoby być moimi synami. Taka sytuacja... Coraz częstsza niestety - komentuje z uśmiechem 38-letni Głowacki.

17-letni Laskoś i 19-letni Słomka zaliczyli w sobotę debiuty w pierwszym zespole Białej Gwiazdy. Jak ocenia ich kapitan zespołu?

- Tak naprawdę trudno powiedzieć. My ich widzimy codziennie na treningach. Mają potencjał, ale to dopiero początek. Liczy się praca, cel, determinacja - dopiero to może spowodować, że będą kiedyś grali w piłkę. Wszystko zależy od nich - mówi Głowacki.

ZOBACZ WIDEO Świetny mecz Napoli, grał Zieliński. Zobacz skrót spotkania z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]

Dla Wisły zwycięstwo z Pogonią było pierwszym w fazie finałowej. Krakowianie dali upust frustracji, która kumulowała się w nich w ostatnich kolejkach.

- Po pierwsze, to bardzo chcieliśmy w końcu wygrać. Ostatnie wyniki nam ciążyły i chcieliśmy to zmienić. Początek był trudny, było trochę nerwowości. Chcieliśmy grać, ale nie udawało nam się to. Ruszyliśmy dopiero po bramce "Małego", zrobiło się kilka sytuacji i kilka bramek udało się zdobyć - komentuje Głowacki.

Biała Gwiazda już do przerwy prowadziła 4:0, ale w drugiej połowie ściągnęła nogę z gazu.

- Drużyna Pogoni przyjechała w bardzo młodym składzie. Zawodnicy grali bardzo ambitnie, bardzo ofensywnie i bardzo odważnie. W drugiej połowie Pogoń miała już chyba nieco inne założenia - zagrała bardziej defensywnie. U nas też było kilka zmian. Pierwszy raz graliśmy w tym ustawieniu. Nie było pełnego zrozumienia i bramki już nie padły - tłumaczy Głowacki.

Wisła przełamała się w dobrym momencie, bo na kilka dni przed prestiżowym meczem z Lechem Poznań.

- To na pewno podniesie naszą pewność siebie i mogę powiedzieć, że pojedziemy mocno walczyć do Poznania, a nie tylko rozegrać ten mecz - zapewnia kapitan 13-krotnych mistrzów Polski.

Źródło artykułu: