Ten mecz z Realem to koszmar Bayernu

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Lennart Preiss / Stringer / Radość Roberta Lewandowskiego po strzelonym golu
Getty Images / Lennart Preiss / Stringer / Radość Roberta Lewandowskiego po strzelonym golu
zdjęcie autora artykułu

- O tej klęsce pamięta się tutaj cały czas - przekonuje Robert Lewandowski. Wspomnienia o porażce 0:4 z Realem Madryt sprzed trzech lat w Monachium wciąż są żywe. Kibice mistrza Niemiec liczą, że gole polskiego napastnika pomogą o tym zapomnieć.

To była katastrofa. 29 kwietnia 2014 roku pojawiła się pierwsza poważna rysa na wizerunku Pepa Guardioli, uznawanego jednogłośnie za najlepszego szkoleniowca świata. Tego dnia trenowany przez Katalończyka Bayern Monachium doznał klęski na własnym boisku z Realem Madryt, przegrywając aż 0:4 w półfinale Ligi Mistrzów. O tym koszmarze piłkarze i kibice FCB pamiętają do dziś.

- O tej klęsce pamięta się tutaj cały czas - mówił kilka tygodni temu Robert Lewandowski. Człowiek, który ma pomóc Bayernowi "przegonić złe duchy" i poprowadzić mistrza Niemiec do wielkiego rewanżu na Królewskich.

Wspomniany mecz Bayernu z Realem wiosną 2014 roku Lewandowski oglądał jeszcze z domu w Dortmundzie. Widząc klęskę zespołu Guardioli mógł mieć wątpliwości, czy podjął słuszną decyzję o przeprowadzce do Monachium. Rok wcześniej przecież sam w pojedynkę znokautował Hiszpanów, cztery razy pokonując Diego Lopeza. A tu jego przyszły zespół otrzymuje "czwórkę" od tej samej drużyny.

- To jeden z najcięższych ciosów w mojej karierze - mówił po końcowym gwizdku Guardiola, biorąc jednocześnie odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Władze klubu przełknęły wtedy gorzką pigułkę - zatrudnili go przecież w jednym celu: zdobycia Pucharu Ligi Mistrzów, na wygrane w Bundeslidze i Pucharze Niemiec mało kto zwracał uwagę.

[color=black]ZOBACZ WIDEO PSG gromi, świetny mecz Cavaniego. Zobacz skrót spotkania z EA Guingamp [ZDJĘCIA ELEVEN]

[/color]

Guardioli nie udało się to rok później - wtedy nosa utarła mu jego ukochana FC Barcelona z Luise Enrique na ławce. W 2016 roku znów pokonali go rodacy, tym razem Atletico Madryt. To był koniec Mistera w Bawarii, a jego fotel zajął Carlo Ancelotti.

I choć w tym sezonie Bayern miewał kryzysy, szczególnie w jego środkowej części, im bliżej najważniejszych meczów, mistrz Niemiec gra coraz lepiej. Do zwycięstw prowadzi ich Lewandowski, który jest najlepszym piłkarzem drużyny. Polak ma największy wpływ na grę całego zespołu - nie jest tylko snajperem, zależy od niego znacznie więcej. Fani liczą, że to on wymaże z ich pamięci koszmarny mecz sprzed trzech lat.

Tyle że nietykalny dotąd Lewandowski, piłkarz, który od kilku lat nie miał żadnej kontuzji, ma problemy z barkiem. W ostatnim spotkaniu z Borussią Dortmund Polak upadł tak nieszczęśliwie, że doznał urazu i jego występ od pierwszej minuty stoi pod znakiem zapytania. Jego brak byłby ogromnym osłabieniem gospodarzy, a Realowi dałby więcej pewności siebie.

Były bramkarz Królewskich Jerzy Dudek wyznał w rozmowie z WP SportoweFakty, że w Madrycie obawiają się polskiego napastnika. - On ma patent na Real Madryt. Może nie tyle się go tam boją, ale czują przed nim respekt i właśnie to może zadziałać na korzyść Bayernu jeśli zagra - powiedział były reprezentant Polski.

Na pewno Lewandowskiego boją się hiszpańskie media. Na kilkadziesiąt godzin przed meczem dziennik "AS" przedstawił infografikę ze statystykami "9" z Monachium i "9" z Madrytu. Między Polakiem a chwalonym przecież w ostatnim czasie Karimem Benzemą jest wręcz przepaść.

We wszystkich rozgrywkach Francuz strzelił w tym sezonie w barwach Realu 15 bramek. Lewandowski 38. Modlitwy niemieckich kibiców o zdrowie dla Polaka są więc całkowicie uzasadnione.

Źródło artykułu: