Artur Sobiech ma dopiero 26 lat, ale już od 2011 roku występuje w barwach Hannoveru 96. Za milion euro sprzedawała go jeszcze Polonia Warszawa, tak dawne były to czasy. W ekstraklasie, urodzony w Rudzie Śląskiej zawodnik, miał łatkę bardzo utalentowanego piłkarza. Szybko wyjechał za sławą do Bundesligi, gdzie chciał pójść w ślady Roberta Lewandowskiego.
Jednak Niemcy nie okazały się ziemią obiecaną. O ile na początku wszyscy dawali mu kredyt zaufania, tak Sobiech nadał był bardzo chimeryczny. 1, 5, 3, 2 - to liczby bramek w kolejnych sezonach w Bundesligi. Jak na środkowego napastnika, to bardzo przeciętne statystyki.
Lata mijały, Sobiech był głównie rezerwowym w Hannoverze, ale obie strony nie rozstawały się. Co roku dawały sobie kolejną szansę: Polak obiecywał więcej bramek, a Hannover więcej minut na boisku.
Jednak w Hannoverze zaczęło się dziać źle - tak było w poprzednim sezonie, kiedy drużyna nie potrafiła utrzymać się w Bundeslidze. Jednak to była najlepsza kampania Sobiecha w niemieckiej ekstraklasie. Dla niego to był tradycyjny miks. W trzeciej kolejce ustrzelił dublet z Borussią Dortmund, ale w kolejnych ośmiu ligowych meczach nie potrafił trafić do siatki.
ZOBACZ WIDEO Kompromitacja Milanu, tylko remis z outsiderem. Skrót meczu Pescara Calcio - AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN]
Kiedy zaczęto kręcić nosem Sobiech znów zdobył bramkę, dając sobie kolejny kredyt zaufania. Później doznał lekkiej kontuzji, opuścił dwa mecze, stracił miejsce w składzie, znów je odzyskał i ponownie usiadł na ławce. Hannoverowi nie szło w lidze i widmo spadku coraz bardziej zaglądało w oczy.
W końcu przełamał się Sobiech - w kwietniu strzelił trzy gole, które w sumie dały cztery punkty, a sezon zakończył z bramką z Bayernem Monachium. Hannover spadł w rozgrywkach, w których najlepiej w karierze radził sobie Sobiech. 7 goli w 25 meczach to był już przyzwoity wynik.
Osiągnął na tyle dobrą formę, że jego usługami zainteresował się Adam Nawałka, u którego Sobiech miał uzbierane zaledwie osiem minut w dwóch towarzyskich starciach w 2015 roku. Selekcjoner zaprosił go na zgrupowanie, ale w Arłamowie z dwójki Mariusz Stępiński - Artur Sobiech wybrał tego pierwszego.
Sobiech musiał zacząć nowe życie na zapleczu Bundesligi. W Hannoverze pamiętano dobrą końcówkę sezonu w jego wykonaniu i od początku rozgrywek zajął miejsce w ataku. W pierwszej kolejce ustrzelił dublet i to była zapowiedź wielkiego sezonu w wykonaniu Polaka. Tak się przynajmniej wydawało - w końcu miał bardzo udane miesiące za sobą, w klubie był też już sześć lat i wierzono w jego umiejętności.
Jednak Sobiech od 5 sierpnia 2016 roku rozegrał 15 meczów w 2. Bundeslidze i nie zdobył już ani jednej bramki. W trzech spotkaniach był nawet kapitanem zespołu, ale posucha strzelecka trwa już osiem miesięcy. Co prawda strzelił gola i zaliczył asystę w Pucharze Niemiec, ale nie pomaga Hannoverowi w awansie do Bundesligi. A ekipa z HID-Arena radzi sobie dobrze - czwarte miejsce ze stratą zaledwie punktu do Stuttgartu zajmującego pierwszą pozycję.
Szkoda jednak, że Sobiech nie potrafił wykorzystać swojej okazji, ponieważ na 16 swoich meczów w lidze aż 11 razy wychodził w podstawowym składzie. W sześciu ostatnich spotkaniach na boisku przebywał zaledwie cztery minuty. Jego kontrakt z Hannoverem wygasa w czerwcu tego roku.