Strzelanina we Wrocławiu i przełamanie Piasta Gliwice. "Kibice obejrzeli radosną twórczość"

PAP/EPA /  	PAP/Maciej Kulczyński
PAP/EPA / PAP/Maciej Kulczyński

Siedem goli na stadionie we Wrocławiu, w tym sześć po przerwie. Piast Gliwice i Śląsk Wrocław urządzili sobie strzelaninę w meczu 25. kolejki Lotto Ekstraklasy (4:3). Gliwiczanie przełamali się po serii porażek.

Od 3 grudnia Piast Gliwice czekał na komplet ligowych punktów. Wówczas zespół ze Śląska pokonał 1:0 Koronę Kielce. Po znakomitym meczu Gerarda Badii, okraszonym jego hat-trickiem, wicemistrz Polski wygrał 4:3 we Wrocławiu i wydostał się ze strefy spadkowej, przynajmniej do czasu spotkania Ruchu Chorzów.

- Kibice obejrzeli sporo bramek i trochę radosnej twórczości. Mogę podziękować zespołowi za walkę i kilka ciekawych akcji. W defensywie popełniliśmy błędy, po których Śląsk wracał do meczu - podsumował spotkanie trener Piasta Dariusz Wdowczyk.

Oprócz Badii, świetne zawody rozegrał także Stojan Vranjes. - Jest nad czym pracować, ale poprawił się w stosunku do poprzednich meczów - uważa opiekun Piasta.

Pomimo kompletu punktów, Wdowczyk dostrzega mankamenty w grze Piasta. - Mieliśmy solidną obronę, przerywaliśmy dośrodkowania. Zgubiliśmy jednak krycie przy trzecim golu. Żivec miał parę strat, po których Śląsk wychodził z kontrą. Zresztą nie tylko on - wyjaśnia trener wicemistrzów Polski.

Po zwycięstwie Piast zbliżył się do zajmującego 13. miejsce Śląska. Gliwiczanie tracą tylko punkt do piłkarzy z Dolnego Śląska.

ZOBACZ WIDEO Bajeczna Barcelona rozbiła Celtę Vigo - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: