Kibice Leicester City obdarzyli Claudio Ranieriego olbrzymim zaufaniem po poprzednim sezonie. Trudno się dziwić skoro Włoch osiągnął życiowy sukces, który na jego miejscu z pewnością nie powtórzyłby żaden inny trener.
Jednak miarka się powoli przebiera i już zaczęły się pojawiać pierwsze pytania: a może czas zwolnić Ranieriego?
Z pewnością nie są one oznaką wariactwa, ale oceny wyników osiąganych przez Lisy w tym sezonie. To nie jest kryzys trwający od kilku tygodni, ale od początku sezonu. Sam Włoch zaraz po zdobyciu mistrzostwa Anglii wypalił: - Walczymy o pierwszą dziesiątkę w przyszłych rozgrywkach.
Wielu nazywało go wówczas wariatem, ale Włoch zdawał sobie sprawę, że będzie trudno, lecz chyba nie aż tak. Leicester City gra koszmarnie na wyjazdach i słabo na King Power Stadium. Przed niedzielnymi starciami w Premier League jego drużyna zajmuje 16. miejsce i ma punkt (!) przewagi nad strefą spadkową.
ZOBACZ WIDEO PA: Leicester uniknęło dużej wpadki. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Ranieri nie ma pomysłu na zażegnanie kryzysu. Uparcie trzyma się tych samych nazwisk, a sami kibice Leicester City coraz częściej domagają się bardziej radykalnych zmian. Pada tutaj nazwisko chociażby Bartosza Kapustki. Polak przychodził w glorii bardzo utalentowanego zawodnika, był jednym z objawień Euro 2016, a tymczasem sukcesem jest ławka rezerwowych w Premier League.
Trudno zaakceptować taką sytuację, gdy Lisy grają dramatycznie, a Ranieri wciąż sięga m.in. po Marca Albrightona, który przez ponad rok zaliczył jako skrzydłowy zaledwie jedną asystę w ligowym spotkaniu. Ostatnio głośno było o napięciu na linii Ranieri - Ulloa. Argentyńczyk chciał odejść z KC Stadium, ale Włoch zdecydowanie odmówił. Piłkarz powiedział, że nigdy już dla tego trenera nie zagra. Podobno panowie doszli do porozumienia, ale to tylko pokazuje, jakie napięcia panują w zespole.
W niedzielę Leicester City podejmie Manchester United. Jeśli przegra to praktycznie dotknie strefy spadkowej, a pętla wokół szyi Claudio Ranieriego będzie się zaciskać. Zmiana menedżera Lisów mogłaby wyjść na dobre dla Bartosza Kapustki, który możliwe, że dostałby szansę zaprezentowania swoich umiejętności już u innego trenera.