Lech Poznań nie zatrudni wysoko opłacanych gwiazd

PAP / PAP/Jakub Kaczmarczyk
PAP / PAP/Jakub Kaczmarczyk

W Lechu nie będzie gwiazd pokroju Vadisa Odjidjy-Ofoe. Prezes Karol Klimczak podkreśla, że klub nie zamierza płacić przesadnie wysokich pensji, poza tym uważa, że część obecnej kadry też mogłaby robić różnicę w europejskich pucharach.

Legia Warszawa udanie zakończyła fazę grupową Ligi Mistrzów m. in. dlatego, że bardzo wysoki poziom prezentowali obcokrajowcy - Aleksandar Prijović, Thibault Moulin czy wspomniany wyżej Vadis Odjidja-Ofoe. Innym drużynom Lotto Ekstraklasy trudno rywalizować z mistrzem Polski, gdyż nie mają tak dużych środków finansowych (w samych pucharach Legia zarobiła w tym roku niemal 18 mln euro, czyli więcej niż wynosi budżet Kolejorza).

O tym, że w Lechu kadrowego wstrząsu nie będzie mówił niedawno Nenad Bjelica i jego stanowisko w pełni popiera prezes Karol Klimczak. - Trener podchodzi do tematu w normalny i profesjonalny sposób. Nie opowiada na konferencjach prasowych sloganów typu: "Sami widzicie jak jest, muszę żądać od prezesa trzech nowych zawodników, bo bez nich nie będziemy mieć drużyny". Nenad Bjelica nie narzeka, bo ma pełną wiedzę jakie są możliwości klubu. Jednak on też kształtuje politykę kadrową. Czuje tę odpowiedzialność, a jednocześnie wie, że w Poznaniu nie ma oligarchy, który wyłoży mu wielkie pieniądze na transfery - zaznaczył.

Z drugiej strony sternik Kolejorza podkreślił, że w stolicy Wielkopolski też jest kilku zawodników, którzy mogliby zapewnić sukces w europejskich pucharach. - Czy Darko Jevtić w obecnej dyspozycji nie nadaje Lechowi charakteru i nie jest postacią wiodącą? Mamy też Tamasa Kadara, najlepszego lewego obrońcę w lidze - dodał Klimczak.

Sęk w tym, że dotąd jakość tych piłkarzy była testowana tylko na polskim podwórku, bo Lecha w rozgrywkach europejskich zabrakło. - Dlatego musimy sprawdzić, jak to będzie wyglądać w pucharach. Odjidja-Ofoe to fajny piłkarz, ale miał gorsze i lepsze momenty. Ostatnio dużo było też zachwytów nad Konstantinem Vassiljevem z Jagiellonii Białystok, ale czytałem, że ciężko idą rozmowy na temat przedłużenia kontraktu z tym zawodnikiem. Vassiljev chce umowy na trzy lata, a od razu można się zastanowić, czy będzie w stanie powtórzyć taką rundę jak jesienna - stwierdził prezes.

ZOBACZ WIDEO Śniadanie na Dakarze: mechanicy - bohaterowie drugiego planu (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

W Poznaniu panuje niechęć do kontraktowania gwiazd za setki tysięcy euro także dlatego, że niegdyś włodarze mocno sparzyli się na przedłużeniu umowy z Manuelem Arboledą. Kolumbijczyk otrzymał gwiazdorskie warunki i inkasował ponad 400 tys. euro rocznie, ale te pieniądze się nie zwróciły, bo doświadczonego stopera trapiły urazy, znacznie też pogorszyła się jego forma. Od tego momentu klub nader ostrożnie podchodzi do zarobków swoich zawodników.

Póki co Lech dokonał pierwszego zimowego wzmocnienia, pozyskując na zasadzie wolnego transferu Mihaia Raduta.

Komentarze (3)
Kaytek
4.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nihil novi... 
avatar
yes
4.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Lech Poznań nie zatrudni wysoko opłacanych gwiazd" - potrzebni są zawodnicy... 
piotrek66666
4.01.2017
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Znaczy, dobrej piłki w Poznaniu nadal nie będzie. Żal.