5 sierpnia Artur Sobiech został bohaterem pojedynku z 1.FC Kaiserslautern (4:0), a niemiecka prasa zaczęła spekulować, że jest jednym z głównych kandydatów do korony króla strzelców. Chyba nikt nie sądził wówczas, iż 26-latek przez kolejne cztery miesiące nie zdobędzie ani jednej bramki w 2. Bundeslidze, a trafi do siatki tylko w pojedynku Pucharu Niemiec z Fortuną Duesseldorf (6:1).
Sobiech we wrześniu i październiku nie błyszczał, ale miał miejsce w składzie zespołu Daniela Stendela, pełniąc w kilku spotkaniach funkcję kapitana. Niestety później napastnikowi przytrafiła się kontuzja kolana, przez którą opuścił trzy ostatnie pojedynki ligowe.
Przymusowa przerwa w treningach w trakcie sezonu nigdy nie wpływa korzystnie na zawodników. Co gorsza, Sobiech po wyleczeniu kontuzji nie mógł ćwiczyć na pełnych obrotach z powodu choroby. Do treningów z drużyną ma powrócić dopiero w piątek i w efekcie najprawdopodobniej nie wystąpi w poniedziałkowym szlagierze z VfB Stuttgart.
Sobiecha w "jedenastce" zastępuje duet skrzydłowych: Kenan Karaman - Martin Harnik. Spisują się poprawnie, jednak żaden z nich nie jest nominalnym napastnikiem, a to daje Polakowi szansę na szybki powrót do "jedenastki". Jeśli nie wystąpi w nadchodzącej konfrontacji spadkowiczów, będzie miał jeszcze w tym roku okazję zagrać z SV Sandhausen (18 grudnia).
ZOBACZ WIDEO Pazdan: Na takim poziomie to nie przejdzie