Po pierwszym, rozegranym pięć tygodni temu w Poznaniu meczu w lepszym położeniu była Wisła, która przywiozła z Bułgarskiej 17 bramkowy remis (1:1). Od tego czasu wiele jednak się zmieniło w obu ekipach. Lech złapał wiatr w żagle i wygrał do zera wszystkie cztery ligowe spotkania, a sam wbił rywalom aż 13 goli.
Lech ustabilizował formę na wysokim poziomie, podczas gdy przy Reymonta 22 jeżdżono na rollercoasterze Po 15. kolejce z pracy w Wiśle zrezygnował Dariusz Wdowczyk, a osierocona przez niego Biała Gwiazda w pierwszym meczu po jego odejściu została rozbita przez Pogoń Szczecin 2:6. Okolicznością łagodzącą może być fakt, że Wisła zagrała w Szczecinie mocno osłabiona. W miniony weekend, grając już w mocniejszym składzie, krakowianie sami rozgromili Arkę Gdynia 5:1.
Środowe spotkanie pokazało jednak, że Wisła nadal musi oswajać się z rolą ligowego średniaka. Krakowianie miewają przebłyski ponadprzeciętnej gry, ale nie potrafią utrzymać tego poziomu przez dłuższe fragmenty. Oba zespoły przystąpiły do spotkania osłabione brakiem kilku zawodników, ale w grze Lecha absencje Paulusa Arajuuriego, Łukasza Trałki czy Szymona Pawłowskiego nie były widoczne, podczas gdy Wisła bez Arkadiusza Głowackiego, Richarda Guzmicsa, Macieja Sadloka i Zdenka Ondraska nie była w stanie nawiązać równorzędnej walki z Kolejorzem.
Krakowianie przystąpili do spotkania w mocno eksperymentalnym składzie defensywy. Głowackiego, który urazu doznał na rozgrzewce, zastąpił Piotr Żemło, a na środku obrony partnerował mu Alan Uryga. Młodzi obrońcy tworzyli duetu stoperów pierwszy raz w meczu o stawkę. Z kolei za Sadloka na lewej stronie zagrał Adam Mójta, który mocniejszy jest w ataku niż w destrukcji. Paradoksalnie jednak błąd, po którym Lech objął prowadzenie, popełnił w 20. minucie Boban Jović. Słoweniec sfaulował w swoim polu karnym Radosława Majewskiego, a "11" na gola zamienił Marcin Robak. To już szósty wykorzystany przez niego rzut karny w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Mecz Legii z BVB? Masakra piłą mechaniczną (źródło: TVP SA)
Chwilę później fantastycznym podaniem popisał się Darko Jevtić. Szwajcar znalazł między obrońcami tunel, którym posłał piłkę do Macieja Makuszewskiego, a ten z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Łukaszem Załuską. W 38. minucie Makuszewski zrewanżował się Jevticiowi i uruchomił 23-latka prostopadłym podaniem, które ten zamienił na gola.
Wisła w I połowie nie zagroziła Lechowi ani razu. Najbliżej tego był w 14. minucie Paweł Brożek, który wygrał z Janem Bednarkiem wyścig do zagranej z linii obrony piłki, ale Jasmina Buricia, który wybiegł przed pole karne, nie udało mu się minąć. Niewiele natomiast brakło, by Lech schodził na przerwę z czterobramkową przewagą. Goście raz po raz wchodzili w pole karne Wisły jak w masło, a w 45. minucie świetną okazję zmarnował Robak, który przegrał pojedynek sam na sam z Załuską.
Tuż po zmianie stron nadzieję w serca kibiców Wisły wlał Petar Brlek. W 51. minucie Chorwat wykorzystał fatalny błąd Bednarka, który zbyt lekko wycofał piłkę do Buricia i pokonał bramkarza Lecha. Po golu Brleka wiślacy naprawdę uwierzyli w odrobienie strat, a ich wiary nie zmniejszyło nawet to, że w 56. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Adam Mójta, który oba upomnienie otrzymał za faule na Makuszewskim.
Grający w osłabieniu gospodarze poczuli krew i w 66. minucie było już 2:3, a bramkowa akcja wiślaków zasługuje na brawa. W jej końcowej fazie Rafał Boguski zagrał w pole karne Lecha do Jovicia, który przekazał piłkę Brożkowi, ten przedłużył podanie do Patryka Małeckiego, a "Mały" nie dał Buriciowi szans na interwencję.
Na tym jednak skończyły się ofensywne podrygi Wisły, choć trzeba oddać krakowianom, że dzięki temu zrywowi pożegnali się z pucharem w honorowy sposób. Strata drugiego gola podziałała cucąco na Kolejorza, który odzyskał kontrolę nad spotkaniem, a w 82. minucie postawił pieczęć na awansie, gdy Majewski zamienił na gola podanie Kamila Jóźwiaka.
To piąte z rzędu zwycięstwo Kolejorza. Zespół Nenada Bjelicy zdobył w tych meczach aż 17 bramek. Lech awansował do półfinału Pucharu Polski w trzeciej kolejnej edycji rozgrywek.
Maciej Kmita z Krakowa
Wisła Kraków - Lech Poznań 2:4 (0:3)
0:1 - Robak (k.) 21'
0:2 - Makuszewski 28'
0:3 - Jevtić 38'
1:3 - Brlek 51'
2:3 - Małecki 66'
2:4 - Majewski 82'
pierwszy mecz: 1:1, awans: Lech Poznań.
Składy:
Wisła: Łukasz Załuska - Boban Jović, Piotr Żemło, Adam Mójta - Rafał Boguski (79' Krzysztof Drzazga), Krzysztof Mączyński, Denis Popović (61' Jakub Bartosz), Petar Brlek, Patryk Małecki - Paweł Brożek (69' Mateusz Zachara).
Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Lasse Nielsen, Tamas Kadar - Adbul Aziz Tetteh, Maciej Gajos (86' Dariusz Dudka) - Maciej Makuszewski, Radosław Majewski, Darko Jevtić (68' Kamil Jóźwiak) - Marcin Robak (77' Dawid Kownacki).
Żółte kartki: Mączyński, Mójta, Popović, Żemło, Małecki (Wisła) oraz Tetteh, Kędziora (Lech).
Czerwona kartka: Mójta /56' za drugą żółtą/ (Wisła).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 10 500.
2. Górnik Z. 6 x PP
3. Lech 5 x PP
4. Wisła 4 x PP
Legia BAAAAAARDZO zazdrości przyszłorocznemu triumfatorowi tych rozgrywek, ktokolwiek by go nie zdobył. BAAAARDZO.