Wziąć rewanż za blamaż z pierwszej kolejki (0:4) i nie zepsuć debiutu nowemu trenerowi - takie cele przyświecały piłkarzom Korony na spotkanie z KGHM Zagłębiem Lubin. - Myślę, że był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Z drugiej strony to pierwszy mecz z nowym trenerem, nowe ustawienie, gramy wysoko pressingiem. To nie jest dla nas łatwe tak szybko zmienić styl, ale poradziliśmy sobie z wymaganiami trenera - mówił Vanja Marković.
Inny sposób konstruowania akcji, więcej gry dołem, szybki doskok i dużo ruchu. To wszystko spowodowało, że przyjemnie patrzyło się na złocisto-krwistych. Właśnie te elementy sprawiły, że Miedziowi w pierwszej połowie nie mieli nic do powiedzenia. - Z boiska też tak to wyglądało - rzucił krótko młody Serb.
Poniedziałkowe starcie było dla graczy Macieja Bartoszka początkiem rundy rewanżowej. Rundy, która ma pokazać lepsze oblicze Korony. - Mamy nadzieję, że będziemy częściej punktować. Dobrze, że następny mecz też jest u nas, gdzie jesteśmy mocni. Trzeba pracować tak samo jak wcześniej i okaże się. Wydaje się jednak, że idziemy w dobrym kierunku.
Dla kielczan to druga wygrana z rzędu i znów spory udział miał w niej Marković, ale też m.in. wspólnie odpowiedzialny za środek pola Nabil Aankour. - Zgrani jesteśmy, ostatnie trzy mecze graliśmy razem i im więcej tych spotkań, tym będzie lepiej - zapewnił. 22-latek na dobre zadomowił się w wyjściowym składzie? - Mam nadzieję. Liczę, że problem z paszportem się nie pojawi w dalszej części sezonu - stwierdził pomocnik, który stara się o polskie obywatelstwo.
Mecz z Zagłębiem z trybun Kolporter Areny oglądała rodzina gracza Korony. Przyjazd braci Vanji przyniósł szczęście. - Był mój brat bliźniak i starszy. Cieszę się, że wygraliśmy i przyjechali obejrzeć ten mecz.
ZOBACZ WIDEO Spacerek gospodarzy i debiut rewelacyjnego 16-latka. Skrót meczu Juventus Turyn - Pescara Calcio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]