- To był bardzo interesujący mecz, obie drużyny próbowały wygrać. Legia miała więcej szczęścia - skomentował trener Lecha Poznań, Nenad Bjelica.
Od początku jego zespół był ustawiony raczej defensywnie i miał problem z tworzeniem sytuacji.
- W pierwszej połowie nie graliśmy tego co chcieliśmy - przyznaje szkoleniowiec. - Robiliśmy błędy. Podobnie na początku drugiej połowy nie wyszliśmy najlepiej. Ale potem pokazaliśmy charakter i wyrównaliśmy. 1:1 to był wynik, jakim powinno zakończyć się to spotkanie.
Chorwat miał pretensje do arbitra liniowego Pawła Sokolnickiego, który nie pokazał spalonego przy bramce Kaspera Hamalainena. Powtórki telewizyjne pokazały, że popełnił błąd.
ZOBACZ WIDEO Adam Frączczak: Po zwycięstwie z Legią uwierzyliśmy w siebie (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
.
- Szkoda, że międzynarodowy sędzia asystent robi taki błąd, ale takie rzeczy się zdarzają - skomentował trener.
Lech wyszedł na spotkanie bez "dziewiątki". Ale Bjelica nie uważa, żeby to był problem.
- W ataku grali dwaj napastnicy, Makuszewski i Pawłowski. Czekaliśmy na sytuacje i mieliśmy je, ale brakował ostatniego podania. Naszym celem było zneutralizować Legię. Zamykać przestrzenie, grać blisko nich. Efekt był taki, że mieli jedną akcję w pierwszej połowie. W drugiej połowie mieliśmy bardzo groźne sytuacje pod ich bramką. Fakt, że nie zagraliśmy perfekcyjnie - zakończył.