MKS Kluczbork słabo rozpoczął sezon. Co prawda po pierwszych pięciu kolejkach kluczborczanie byli niepokonani, ale w swoim dorobku mieli zaledwie 5 punktów. W siedmiu kolejnych meczach powiększyli go o 4 "oczka". W dodatku MKS zajmuje obecnie osiemnastą lokatę w I lidze i do bezpiecznego miejsca traci dwa punkty.
Po porażce w Głogowie władze klubu zapowiedziały spotkanie ze sztabem szkoleniowym oraz przedstawicielami zespołu. Obrady zarządu trwały przez kilka godzin, zdania były rozbieżne, ale ostatecznie zdecydowano się dać jeszcze jedną szansę trenerowi Mirosławowi Dymkowi oraz jego asystentom.
- Były to bardzo pożytecznie spędzone godziny i cieszę się, że niemalże wszystkie kwestie, które nas nurtowały, zostały jasno postawione i wyjaśnione. MKS Kluczbork zrobi wszystko, by utrzymać się w I lidze i jeśli będziemy musieli "złożyć broń", to nie będziemy tego ukrywać. Uznaliśmy, że znajdujemy się na takim etapie, że nie wszystko jest jeszcze stracone, dlatego natychmiast zaczęliśmy działać - przyznał prezes MKS-u, Wojciech Smolnik.
Dymek otrzymał od władz kluczborskiego klubu ultimatum dotyczące dwóch najbliższych spotkań, w których MKS musi pokazać się ze zdecydowanie lepszej strony niż w ostatnich meczach. Dodajmy, że kluczborczanie w trzech poprzednich konfrontacjach nie strzelili bramki.
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: ważne, że dowieźliśmy ten wynik (Źródło: TVP S.A.)