Damian Dąbrowski - wielki pechowiec w końcu doczekał się powołania

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski/WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski/WP SportoweFakty
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski/WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski/WP SportoweFakty

- Spełnia się moje wielkie marzenie, ale nie mogę się tym zachłysnąć. To dla mnie impuls do dalszej pracy - mówi Damian Dąbrowski z Cracovii, który w czwartek otrzymał pierwsze w karierze powołanie do reprezentacji Polski.

Wśród 27 zawodników, których Adam Nawałka powołał na październikowe mecze el. MŚ 2018 z Danią i Armenią, Damian Dąbrowski jest jedynym nowicjuszem. Jeden z najlepszych zawodników Lotto Ekstraklasy o nominacji dowiedział się w czwartek podczas treningu Cracovii.

- W środę rozmawiałem z trenerem Nawałką i trenerem Zielińskim, ale nie miałem pewności, że dostanę powołania. Lista zostały ogłoszona w trakcie treningu, a o tym, że na niej jestem, dowiedziałem się po zajęciach od trenerów. Jeszcze na boisku - mówi Dąbrowski, który nawet nie starał się ukryć radości: - Cieszę się z tego powołania, ale spokojnie - cieszę się teraz, a od jutra dalej zasuwam. Trochę zaskoczony jestem, bo to moje pierwsze powołanie, a nie mogłem być go pewnym. To zaskoczenie połączone z dużym zadowoleniem.

Rok oczekiwania

24-latek to wielki pechowiec. Adam Nawałka chciał go powołać już w marcu, ale z udziału w meczach towarzyskich z Serbią i Finlandią wykluczyła go kontuzja barku. Z kolei w sierpniu nabawił się urazu stawu skokowego, który wykluczył go z udziału w spotkaniu 1. kolejki el. MŚ 2018 z Kazachstanem.

- Pierwszy kontakt z selekcjonerem miałem już w rundzie jesiennej zeszłego sezonu. Rozmawiałem z trenerem Nawałką i trenerem Zającem. Mówili mi, że mnie obserwują i żebym nie zwalniał tempa, bo może się z tego dobrego coś urodzić. Dostawałem wskazówki, nad którymi rzeczami muszę pracować - mówi Dąbrowski.

Podczas leczenia urazów pomocnik Cracovii mógł liczyć na wsparcie ze strony sztabu szkoleniowego reprezentacji: - To było dla mnie ważne, że miałem kontakt z trenerami. Skoro ze mną rozmawiali, to znaczyło to, że jestem w kręgu ich zainteresowań i to było bardzo budujące. Kontuzje wybijały mnie z uderzenia i czasem myślałem, że szansa przeszła mi koło nosa, ale od razu o tym zapomniałem. Miałem wsparcie u trenerów, kolegów i rodziny.

Gdyby nie uraz z marca, Dąbrowski mógłby znaleźć się w kadrze Polski na Euro 2016, ale on sam głośno o tym nie chce rozmawiać.

- Nie podchodziłem tak do tego, bo nawet nie byłem na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji, a słyszałem głosy, że miałbym być na Euro 2016. Nie powinniśmy tak o tym mówić. Euro 2016 oglądałem jako kibic - tłumaczy.

Kolejka do Krychowiaka

Dąbrowski aspiruje do miana partnera Grzegorza Krychowiaka w drugiej linii reprezentacji Polski, ale konkurencję ma ogromną. Nie ma w kadrze tak mocno obsadzonej pozycji, jak środek pomocy. W kolejce do gry u boku Krychowiaka czekają Karol Linetty, Krzysztof Mączyński, Tomasz Jodłowiec i Piotr Zieliński.

- Nie da się tego ukryć, że na mojej pozycji konkurencja w reprezentacji jest ostra, ale myślę, że jeśli trener mnie powołuje, to wiąże ze mną jakieś nadzieje. Teraz wszystko jest w moich nogach. Pojadę na zgrupowanie zrobić wszystko, by nie było to moje pierwsze i ostatnie powołanie do reprezentacji Polski - mówi Dąbrowski.

24-latek to były młodzieżowy reprezentant Polski. W latach 2013-2014 rozegrał drużynie Marcina Dorny dziewięć spotkań. Jak sam mówi, już gra w "młodzieżówce" była spełnieniem jego dziecięcych marzeń.

- Byłem wielkim kibicem reprezentacji. Nie pamiętam pierwszego meczu kadry, jaki oglądałem, ale wiem, że oglądałem każdy. Kiedyś moim marzeniem było zagranie w młodzieżowej reprezentacji, a co dopiero w pierwszej reprezentacji. Spełnia się moje wielkie marzenie, ale nie mogę się tym zachłysnąć - muszę robić kolejne kroki. To dla mnie impuls do dalszej pracy - kończy pomocnik Cracovii.

ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Portugalska komedia pomeczowa

Źródło artykułu: