Urodzony w Moenchengladbach Marc-Andre ter Stegen miał zaledwie 18 lat, gdy został włączony do pierwszego zespołu Borussii. Od połowy 2011 roku już regularnie występował w Bundeslidze i robił prawdziwą furorę. To w dużej mierze dzięki niemu Gladbach zaczęli walczyć o ligowe podium, chociaż wcześniej byli zespołem grającym tylko o utrzymanie.
W 2014 roku ter Stegen stanął przed trudnym wyborem - oferta FC Barcelona była kusząca i być może niepowtarzalna, ale wychowankowi trudno było opuszczać Borussia-Park. Bramkarz z propozycji skorzystał i za 12 mln euro przeniósł się do Dumy Katalonii, jednak gdy odchodził z macierzystego klubu, nie krył łez. Po ponad dwóch latach zmierzy się z byłymi kolegami.
- Cała moja rodzina pochodzi z Moenchengladbach, tutaj jest mój dom, więc nadchodzący mecz będzie wyjątkowy. Barcelona była jedynym klubem, któremu nie mogłem odmówić - przyznaje reprezentant Niemiec, którego cieszą sukcesy Borussii. - Rozwój klubu jest naprawdę imponujący. Zawsze kibicuję kolegom i mocno liczyłem, że dostaną się do Champions League - tłumaczy.
Gladbach nie mogą liczyć na taryfę ulgową ze strony rodaka. - Borussia to moja miłość, ale teraz daję z siebie wszystko dla Barcelony. Zamierzamy zdobyć trzy punkty - przekonuje w rozmowie z "Expressem".
Borussia sporo zarobiła na transferze ter Stegena, a jego następca Yann Sommer spisuje się znakomicie, toteż nikt w klubie nie ma pretensji do wychowanka o decyzję z 2014 roku. - Jesteśmy z Marca bardzo dumni. Cieszy nas, że daje sobie radę w tak potężnym klubie jak Barcelona - mówi dyrektor sportowy Max Eberl.
Niemiecki zespół na inaugurację Ligi Mistrzów przegrał aż 0:4 w Manchesterze z City, ale na własnym terenie zazwyczaj gra bardzo ofensywnie i ma serię 10 kolejnych zwycięstw w Bundeslidze. Dlatego ter Stegen musi być przygotowany na trudną przeprawę.
ZOBACZ WIDEO: Portugalski komentator: Legia spotka się z maszyną do strzelania goli