Tylko dziewięć punktów po dziewięciu kolejkach mają na swoim koncie piłkarze Cracovii. Podopieczni Jacka Zielińskiego w poniedziałek przegrali z Arką Gdynia 0:1.
- Po przebiegu spotkania nie widać, że mamy kryzys, ale jednak coś się zacięło. Musimy mieć chłodne głowy, aby następnym razem wykorzystywać takie sytuacje, jakie mieliśmy w spotkaniu z Arką Gdynia - mówi Piotr Polczak, obrońca Cracovii.
Pasy z niezłej strony zaprezentowały się w poniedziałkowym meczu. Warto odnotować, że goście z Krakowa oddali aż 22 strzałów. Osiem zagroziło bramce strzeżonej przez Konrada Jałochę. Najbliżej szczęścia był w 17. minucie Krzysztof Piątek, który trafił w słupek. W drugiej połowie z kolei strzał Mateusza Szczepaniaka golkiper Arki obronił... głową!
Wydawało się, że "Pasy" w końcu strzelą bramkę i wyjdą na prowadzenie. Tak się jednak nie stało. Znów o sobie dało znać stare piłkarskie porzekadło - "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić" i 76. minucie gola na miarę trzech punktów zdobył Marcus Vinicius da Silva.
{"id":"","title":""}
- Takiego meczu po prostu nie można przegrać. Piłka po raz kolejny pokazuje, że jest przewrotna. Nie zawsze drużyna dominująca, stwarzająca sobie sytuacje, wygrywa. W tym spotkaniu ściany i kibice były po stronie Arki. Może nie zasłużyli na zwycięstwo, ale widać, że zdobyli te punkty szczęśliwie - komentuje Polczak.
Już w sobotę krakowianie będą mogli zrehabilitować się za porażkę w Gdyni. Rywalem Cracovii będzie KGHM Zagłębie Lubin.