Wielki klasyk Ligue 1 z Polakiem na boisku

AFP / Na zdjęciu: piłkarze Olympique Marsylia
AFP / Na zdjęciu: piłkarze Olympique Marsylia

W niedzielny wieczór na Stade Velodrome dojdzie do klasyku francuskiej ekstraklasy. Do Marsylii przyjeżdża Olympique Lyon z Maciejem Rybusem w składzie. Choć oba kluby mają swoje problemy, to hit 5. kolejki Ligue 1 nie powinien zawieść kibiców.

Choć dla kibiców Olympique Marsylia największym wydarzeniem sezonu są spotkania przeciwko Paris Saint-Germain, to również starcia z klubem z Lyonu wywołują na Lazurowym Wybrzeżu ogromne emocje. Obie drużyny rywalizują od wielu lat w rozgrywkach francuskiej ekstraklasy, bijąc się o najwyższe laury.

Do pierwszego starcia doszło już w 1945 roku - spotkanie zakończyło się remisem 1:1. W kolejnych latach mecze OM z OL przynosiły bardziej zaskakujące rezultaty, choćby w maju 1997 roku. Wtedy doszło do najwyższego ligowego zwycięstwa Olympique Lyon w historii.

Drużyna, w której występował wtedy nasz rodak Jacek Bąk, rozbiła na własnym boisku rywali z Marsylii, wygrywając aż 8:0! Dla fanów gości było to potworne upokorzenie, które do dziś trudno im wymazać z pamięci i na wspomnienie daty 24 maja 1997 roku podnosi im się ciśnienie.

W kolejnych latach zespół z Marsylii wpadł w dołek, za to dla Lyonu początek XXI wieku był najlepszym okresem w jego historii. Siedem mistrzostw Francji z rzędu, Puchary Francji i udane występy w Champions League mają swoją wymowę. Wtedy także starcia z OM nie były dla nich problemem - wygrane po 4:0 nie były już niespodziankami.

ZOBACZ WIDEO: Dobry występ Kamila Glika, AS Monaco pokonało Stade Rennes - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Dopiero pod koniec pierwszej dekady nowego stulecia drużyna ze Stade Velodrome postawiła opór. Najlepiej było to widać 8 listopada 2009 roku, kiedy w opinii wielu oba zespoły rozegrały najlepszy mecz w historii Ligue 1.

Na Stade Gerlande kibice byli świadkami niesamowitego widowiska, które zakończyło się wynikiem 5:5. Dość powiedzieć, że jeszcze na sześć minut przed końcem goście prowadzili 4:2, by w 90 minucie tracić do gospodarzy jednego gola! Ostatecznie w doliczonym czasie gry udało im się doprowadzić do remisu. "Nieprawdopodobny spektakl" - pisała o tym spotkaniu "L'Equipe".

W ostatnich latach, gdy Ligue 1 zdominowało PSG francuski klasyk, nazywany "Choc des Olympiques" (czyli Starcie Olimpijczyków), trochę wyblakł, jednak nastroje wśród kibiców wciąż są wobec siebie niezwykle antagonistyczne. O utrzymanie ich na wysokim poziomie zadbał kilkanaście miesięcy temu Mathieu Valbuena.

Francuz był zawodnikiem OM w latach 2006-2014, wyrabiając sobie w tym czasie status legendy klubu. Gdy odszedł do Rosji, w Marsylii zastrzeżono jego numer "28". Jego przygoda z Dinamem Moskwa nie okazała się udana i po roku piłkarz wrócił do kraju. Podpisał jednak kontrakt z Olympique Lyon i dla marsylczyków stał się wrogiem numer jeden.

Jego pierwsza wizyta na Velodrome w koszulce OL była niezwykle burzliwa. Kibice gospodarzy zawiesili kukłę z jego podobizną na szubienicy umieszczonej na trybunach i przygotowali ostry transparent: "Prawdziwi Marsylczycy grają tylko w OM. Jesteś zdrajcą". W pewnym momencie mecz musiał nawet zostać przerwany, gdy fani obrzucili go zapalniczkami w narożniku boiska.

W niedzielny wieczór (początek o godz. 20:45) dojdzie do kolejnego spotkania obu drużyn, które mają swoje problemy. Nie dość, że zaczęły sezon poniżej oczekiwań (OL 9. miejsce w tabeli, OM 15.), to na Velodrome zagrają bez swoich czołowych piłkarzy. U gospodarzy nie wystąpią Alessandrini, Diaby i Diarra, a gościom nie pomoże kontuzjowany Alexandre Lacazette, a także Jallet czy Gonalons.

Na boisku od pierwszej minuty powinniśmy jednak zobaczyć Macieja Rybusa. Reprezentant Polski rozegrał w tygodniu bardzo udany mecz z Dinamem Zagrzeb w Lidze Mistrzów, za który był nad Sekwaną powszechnie chwalony. Miejmy nadzieję, że pierwszy francuski klasyk w karierze polskiego piłkarza będzie niemniej udany.

Komentarze (0)