Piłkarz opuścił w środę zgrupowanie reprezentacji Polski i specjalnie wynajętym samolotem wyleciał z Warszawy do Anglii podpisać z Burnley trzyletni kontrakt. Do transferu nie doszło. Grosicki tłumaczy dlaczego.
- Żałuję, że nie zagram w mojej wymarzonej lidze. Transfer był bardzo bliski realizacji. Anglicy mnie bardzo cenili. Na ostatniej prostej wszystko się zepsuło. Po pierwsze nie byłem do końca dogadany z Burnley w sprawie indywidualnego kontraktu. Również z przedstawicielami Stade Rennes wszystkiego nie uzgodniliśmy. To właśnie w moim klubie wyszedł duży problem. Dla mnie słowo jest ważniejsze niż papier czy podpis. Zostałem potraktowany niesprawiedliwie. Historia skończyła się niefajnie. Gdybym podpisał kontrakt z Burnley, byłbym szczęśliwy, że zagram w Premier League, ale nie z wielu innych względów - tłumaczy zawodnik.
Brak transferu Grosickiego do Anglii nie wpłynie korzystnie na jego relacje z prezesami Stade Rennes.
- Nie zostałem potraktowany z szacunkiem. Padły różne słowa, obietnice, które w ostatnim momencie zostały anulowane. Zobaczymy, jak rozwinie się moja sytuacja we Francji. W środę padło bardzo dużo mocnych słów, z jednej i drugiej strony. Mam długi kontrakt z Rennes, będę grał dla tej drużyny jak najlepiej, ale zawiodłem się na niektórych osobach - nie kryje irytacji.
Grosicki sugeruje, że może jeszcze zmienić klub.
- Poradzę sobie z tą sytuacją. Trener Adam Nawałka powiedział, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Nie będę sobie zaprzątał tym wszystkim głowy. Mam marzenia, chciałem odejść w tym okienku. Po tym co się stało, o ten transfer będę jeszcze bardziej zabiegał - kończy reprezentant Polski.
Grosicki występuje w Stade Rennes od wiosny 2014 roku. Dla francuskiego klubu rozegrał 76 spotkań, strzelił 11 goli i miał 10 asyst.
ZOBACZ WIDEO: Zieliński o swoim transferze: Liverpool i Napoli się o mnie biły
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)