Franck Ribery znów stracił głowę i uderzył rywala. "W normalnym meczu to byłaby czerwona kartka"

PAP/EPA /  	PAP/EPA/JONAS GUETTLER
PAP/EPA / PAP/EPA/JONAS GUETTLER

Franck Ribery mógł zostać negatywnym bohaterem meczu o Superpuchar Niemiec z Borussią Dortmund (2:0). Skrzydłowy Bayernu Monachium już w pierwszej połowie zachował się zdecydowanie zbyt agresywnie wobec przeciwnika.

Na krótko przed upływem pół godziny rywalizacji, Franck Ribery walczył o piłkę z Feliksem Passlackiem. Francuz nie potrafiąc uwolnić się spod opieki rywala, trafił go dwukrotnie łokciem w twarz. Nie były to wprawdzie zbyt silne uderzenia, jednak zawodnik Bayernu Monachium wiedział, co robi.

Sędzia Tobias Welz po konsultacji z asystentami orzekł, że Ribery'emu należy się tylko żółta kartka. Co ciekawe, w ten sam sposób ukarał również Passlacka, wzbudzając zaskoczenie kibiców oraz obserwatorów.

- Znam Francka, to gorąca głowa. Gdyby to nie był superpuchar, a normalny mecz, Ribery dostałby czerwoną kartkę - skomentował pomocnik Borussii Dortmund, który do niedawna występował w Bayernie, Sebastian Rode. Zasugerował tym samym, że arbiter tylko dlatego, że nie chciał psuć widowiska i osłabiać jednego z zespołów, oszczędził 33-latka.

- Oceniłbym to jako rozmyślny atak i myślę, że w Bundeslidze za takie zagranie byłaby czerwona kartka - skomentował poszkodowany Passlack.

Dla Ribery'ego nie było to pierwsze zachowanie niesportowe w ostatnim okresie. Jak przypominają dziennikarze "Bilda", w niedawnym finale Pucharu Niemiec włożył palec do oka Gonzalo Castro, a podczas meczu kontrolnego z Interem Mediolan powalił na murawę Felipe Melo w rewanżu za wcześniejszy faul Brazylijczyka.

To ostatnie zachowanie nie przypadło do gustu Carlo Ancelottiemu. Włoch publicznie skrytykował wtedy swojego podopiecznego i przywołał go do porządku, ale - jak widać - nie do końca skutecznie.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": jak zmieniły się brazylijskie fawele? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: