WP SportoweFakty: Zapraszamy na najlepszą ligę świata. Trzy najlepsze kluby: Real Madryt, Bayern Monachium i FC Barcelona, niestety nie zagrają.
Rafał Nahorny: Ale to, co wydarzyło się w poprzednim sezonie, czyli wygrana Leicester City, pozwala wierzyć, że w nadchodzącym sześć, może siedem drużyn powalczy o mistrzostwo. A ja przede wszystkim cenię emocje. To lepsze niż jedna czy dwie drużyny pozostawiające w cieniu resztę ligi.
Ale Leicester to chyba historia nie do powtórzenia?
- Może tak być, ale też trzeba pamiętać, że oni mieli 10 punktów przewagi nad drugim zespołem, więc nie można mówić o przypadku. Ciekaw jestem, jak teraz będzie to wyglądało. Kupując zawodników, Claudio Ranieri nie stawiał na wielkie nazwiska, ale na ludzi, którzy jeszcze bardzo dużo nie osiągnęli, za to są na dobrej drodze. Myślę, że powalczą, nawet jeśli nie o mistrzostwo, to o puchary. To oczywiście ryzykowne, bo przecież przed poprzednim sezonem sam wymieniałem ich jako kandydatów do spadku. Może nie najpoważniejszych, ale jednak. Zresztą kto wymieniał ich jako kandydatów do tytułu? Nikt.
Nawet Gary Lineker.
- Zobaczymy, czy na pierwszy "Match of the day" przyjdzie w slipkach jak obiecał w razie wygranej Leicester w lidze.
Wydaje się, że strata N'Golo Kante, który odszedł do Chelsea, jest nie do odrobienia. Dawno nie było tak efektywnego defensywnego pomocnika.
- Może, ale pojawił się Nampalys Mendy z Saint Etienne, który ma niemal identyczne warunki. A przecież o Kante wcześniej też mało kto słyszał. Dlatego myślę, że mimo straty Francuza, Leicester jest w stanie utrzymać się w czołówce. Tym bardziej, że Ranieri raczej będzie kontynuował politykę "stabilizacji" składu.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": łyżka dziegciu w beczce miodu (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Dochodzi im Liga Mistrzów. A więc od 6 do, powiedzmy, 10 spotkań na pełnych obrotach.
- Ale sądzę, choć nikt tego głośno nie powie, że jednak Premier League jest dla nich ważniejsza. To jest chleb codzienny, a Liga Mistrzów to tylko przygoda. Zresztą po ich polityce transferowej widać, że nie zachłysnęli się tym sukcesem, że to wszystko co robią, jest dość rozsądne.
To stabilizacja to zła informacja dla Bartosza Kapustki, który właśnie dołączył do zespołu.
- Ale Liga Mistrzów to już dobra informacja. Oczywiście nie sądzę, żeby regularnie grał, są tam inni zawodnicy z ugruntowaną pozycją. Choćby Riyad Mahrez...
Który może odejść, mówi się o Arsenalu.
- To możliwe, ale teraz zarobki we wszystkich angielskich klubach są tak duże, że Mahrez czy Jamie Vardy zastanowią się dwa razy zanim podejmą decyzję o zmianie klubu. Poza tym Arsenal to też nie jest klub, który chętnie wydaje pieniądze na gaże, jak Chelsea czy United.
Ale wystarczająco dobry dla naszego Krystiana Bielika. Jak mówił Arsene Wenger, do końca roku da mu kilka szans.
- Nawet nie wiem, czy Wenger do końca wierzył w to, co mówi, ale kontuzje Pera Mertesackera i Gabriela sprawiają, że Bielik przybliża się nawet do pierwszego składu. Jest oczywiście Laurent Koscielny, który kilka dni temu wznowił treningi. Wenger z reguły nie spieszy się w takich sytuacjach. Jest Calum Chambers, który aż takiego dobrego wrażenia nie robił i wcale nie musi być od tego Bielika lepszy. Jest jeszcze trzeci zawodnik, Rob Holding, ściągnięty z Boltonu. Problem Bielika jest taki, że w pierwszej kolejce Arsenal gra z Liverpoolem, więc Wenger może bać się ryzyka. Bo może okazać się, że wystawia go na strzał. Jestem bardzo ciekawy, jak będzie prezentował się pod względem fizycznym, to u młodych zawodników zawsze największy znak zapytania.
Pep Guardiola kontra Jose Mourinho to najważniejsza wojna tego sezonu?
- Jeśli w trakcie jednego okienka bierzesz Mourinho, Zlatana Ibrahimovicia i Paula Pogbę to musisz być uważany za kandydata numer 1 do tytułu. A gdzie jest Zlatan, tam zwykle jest tytuł. Ciekaw jestem jak wypadnie ten piłkarz. Wiele razy mówił, że to liga dla ludzi, którzy nie myślą, fizyczna i tak dalej. Pewnie chciał zwrócić na siebie uwagę. Ale czy te dwa kluby zdominują ligę? Uważam, że będą minimalne różnice punktowe między kilkoma zespołami. Oprócz wspomnianej dwójki: Chelsea, Liverpool, Tottenham, Leicester i Arsenal.
Wielki show Zlatana trochę przyćmił transfer Paula Pogby. Można wydać 100 milionów euro za piłkarza?
- Uważam, że nie powinno się, ale nie zatrzymam świata. Te wielkie kluby będą się ścigać na te rekordowe transfery, Real, Barcelona, PSG, oba kluby z Manchesteru. Mam wrażenie, że zależy im, żeby mieć najdroższego piłkarza świata u siebie. To się przekłada na biznes. na cenę Pogby składa się też to, że wciąż jest młody, a przecież już jest wicemistrzem Europy, już ma kilka tytułów mistrzowskich z Juventusem i w tle jest oczywiście jego pierwszy pobyt w Manchesterze United.
Alex Ferguson chciał go zatrzymać.
- Ale niekoniecznie chciał dawać mu grać. Pogba chciał spędzać więcej czasu na boisku, a do tego doszły względy finansowe.
Ok, Pogba za 100 milionów, to jeden temat, możemy dyskutować, ale John Stones za 47 milionów funtów do Manchesteru City to szaleństwo.
- Owszem, ale musimy pamiętać, kto kupuje. A więc po pierwsze szejkowie, po drugie klub, który nie zdobył tytułu. Po trzecie Guardioli trzeba pomóc, bo zespół znajduje się w fazie przebudowy. A po czwarte klub, który potrzebuje mieć w składzie Anglików. Przecież w większości meczów grał tylko Joe Hart, bramkarz. Po to kupowano Sterlinga, który jak się okazuje nie był wart takich pieniędzy jakie za niego zapłacono. Wiele osób uważa też, że Guardiola musi wycisnąć ze Sterlinga tyle by przypominał tego zawodnika z Liverpoolu. Wracając do Stonesa chodzi nie tylko o obiektywną wycenę. Zresztą Chelsea proponowała za niego podobne pieniądze i Everton czterokrotnie odrzucał ofertę.
Nieco w cieniu tej rywalizacji znalazł się Antonio Conte, który przecież ma zadatki na wybitnego trenera.
- Jest w dobrej sytuacji, bo Chelsea może iść tylko w górę. Tak słabo jak zagrali w poprzednim sezonie już nie będą. A do tego dochodzi fakt, że nie grają w europejskich pucharach. W sytuacji gdy jest tak wiele dobrych zespołów z wielkimi aspiracjami przewidywanie kto zdobędzie tytuł jest trochę ryzykowne. Na pewno będą wyżej niż byli. Ale na rynku transferowym raczej nie szaleli. Doszli, patrząc na większe nazwiska, tylko Michy Bathsuyai i N'Golo Kante.
A co z Liverpoolem? Przyszedł Jurgen Klopp, gra wygląda świetnie, ale nie zawsze przekłada się to na wyniki.
- Niesamowite jest jak bardzo Anglicy zakochali się w tym Niemcu. Robi fantastyczną robotę nie tylko dla Liverpoolu, ale i dla Premier League. Te jego ekspresyjne zachowania, wypowiedzi. Teraz choćby była ta sytuacja z Mamadou Sakho, z którym były kłopoty wychowawcze. Klopp udzielał wywiadu, podszedł do niego Sakho i zapytał: "Jak myślisz, jak długo tu będziesz?". A Klopp odpowiedział: "Ja nie wiem, ale nie muszę, a ty powinieneś się zastanowić. Bo tylko jeden z nas spóźnił się na wyjazd z Londynu. I to nie byłem ja. A tak przy okazji, to byłeś ty".
Tak, to było znakomite. Medialnie Klopp jest znakomity, ale co z wynikami?
- Na pewno gra bardzo ładnie dla oka. Jak zobaczysz na miejsce Liverpoolu przed Kloppem i po to pewnie nie ma tak wielkiej różnicy. Ale jak spojrzysz na pojedyncze mecze, to na dłużej zapadają w pamięć. Jak te z City czy Chelsea. A o spotkaniu z Borussią Dortmund do tej pory ciężko zapomnieć. W pierwszym sezonie Klopp był w dwóch finałach.
Rozmawiał Marek Wawrzynowski