Niech sobie inni myślą, co im się podoba - rozmowa z Jarosławem Kaszowskim, kapitanem Piasta Gliwice

- Nie dopuszczam do siebie myśli, że możemy spaść - mówi kapitan gliwickiego Piasta, Jarosław Kaszowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Piłkarz nie ma wątpliwości, że na finiszu rozgrywek beniaminek zajmie bezpieczne miejsce w tabeli, chociaż jego postawa w rundzie jesiennej ekstraklasy optymizmem napawać nie mogła.

Agnieszka Kiołbasa: W ramach przygotowań do piłkarskiej wiosny rozegraliście dziewięć spotkań towarzyskich. Tylko w dwóch odnieśliście zwycięstwa. W sparingach nie wyniki są najważniejsze, ale do myślenia daje wasza słaba postawa w defensywie. Straciliście aż jedenaście bramek, w tym sześć w ostatnich dwóch spotkaniach.

Jarosław Kaszowski: - Straciliśmy sporo bramek, ale nie można zapominać, że w tych sparingach nie graliśmy jednym składem. Trener próbował różnych ustawień. Ja nie przywiązuję wagi do wyników w meczach sparingowych. Pamiętam, że przed sezonem graliśmy mecze towarzyskie, nasza gra w nich wyglądała dobrze, cieszyliśmy się z tego, a później się okazało, że w starciach o stawkę graliśmy tak, jak graliśmy. Niech więc w tych sparingach będzie tak, a najważniejsze byśmy w lidze punktowali. Nie ma sensu się denerwować. Każdy widzi, jakie błędy popełnia. Taka jest prawda, że w każdym meczu trener zmieniał nam skład. Sprawdzał różne rozwiązania, więc nie ma co do tego przywiązywać większej wagi.

Zaledwie na tydzień przed inauguracją wiosny w ekstraklasie, w tak zwanej próbie generalnej przed meczem z Cracovią, wysoko przegraliście z Wisłą. Straciliście aż cztery bramki, nie strzeliliście żadnej. To na pewno optymizmem napawać nie może.

- Można się przyczepić do naszego meczu z Wisłą Kraków. Strzeliła nam jedną bramkę, potem drugą. Wydawało się, że w tej drugiej połowie coś stworzymy, ale stało się inaczej i skończyło się 0:4. Wiemy jednak, jakie błędy popełniliśmy i spróbujemy je wyeliminować.

W rundzie jesiennej ekstraklasy waszą piętą achillesową była gra w ofensywie. Zdobyliście zaledwie osiem bramek. Czy po tym okresie przygotowawczym możecie powiedzieć, że poprawiliście ten element gry?

- Na pewno coś poprawiliśmy, bo teraz stwarzamy sytuacje. W sparingach, które graliśmy naprawdę mieliśmy tych okazji dużo. Brakuje tego wykończenia, ale jeżeli strzelimy tą jedną bramkę, to będzie już z górki. Jestem spokojny o to. Sytuacji jest naprawdę dużo więcej.

Przygotowania do piłkarskiej wiosny rozpoczęliście już pod wodzą nowego szkoleniowca. Marka Wleciałowskiego na stanowisku zastąpił Dariusz Fornalak. Jesteście zadowoleni z nowych treningów?

- Każdy trener ma swoje teorie, swoje metody pracy. Cykl treningów Dariusza Fornalaka jest troszkę inny niż Marka Wleciałowskiego. Ja mam nadzieję, że ta runda wiosenna pokaże, że to był jednak dobry wybór.

Jesienią występowałeś na prawej obronie. Teraz wszystko wskazuje na to, że wrócisz na swoją nominalną pozycję, prawą pomoc. Nie pomylę się, twierdząc, że z zadowoleniem zaakceptowałeś tę zmianę?

- Jeżeli człowiek przez ileś tam lat gra ofensywnie, to ciężko w przeciągu kilku tygodni przestawić się na grę obronną. Tym bardziej, że był to skok dla mnie. W ekstraklasie nie grałem dotychczas. Wywalczyliśmy awans, a mi zmieniono pozycję na boisku. Ja wiem, jakie ja mam braki, ale myślę, że jeszcze dużo pomogę tej drużynie, grając na boku pomocy. Chociaż zobaczymy, jak będzie. Trener ma duży wybór. Damian Seweryn. Tomek Podgórski, Kuba Smektała czy Daniel Koczon mogą grać na boku. Jest w kim wybierać.

Na pewno, ale wydaje się, że twoja pozycja w zespole jest raczej niezagrożona. W tych ostatnich, decydujących sparingach wybiegałeś w wyjściowym składzie.

- Rzeczywiście wybiegałem w pierwszym składzie, ale grałem połówki. Wiadomo, jak to jest. Człowiek patrzy, że ktoś za niego wchodzi. To nie jest tak, że ktoś się czuje pewnie. Ja osobiście chciałbym złapać dużo lepszą formę, bo wiem, że mogę.

Zimą do Piasta dołączyło sporo nowych zawodników. Który z nich może się okazać największym wzmocnieniem?

- Na pewno dobrze wprowadził się Damian Seweryn. To doświadczony i ograny w lidze piłkarz. Kamil Wilczek też się nieźle zapowiada. Piotr Bronowicki wydaje się być solidnym obrońcą. Mam nadzieję, że to wszystko są zmiany na lepsze, ale co będzie, to czas pokaże. Doszła ta świeża krew. Na pewno sprowadzenie nowych zawodników zwiększyło rywalizację w zespole. Jest jeszcze Przemek Wysocki na lewej obronie, ale przegrywa walkę o miejsce w składzie. Trener postawi raczej na Maćka Michniewicza, bo nie oszukujmy się, Maciek zaliczył świetną jesień. Kuba Smektała, Mateusz Kowalski - jest kim grać, w kim wybierać. Najważniejsze, by wszyscy byli w formie.

Piast się wzmocnił, ale wasi rywale w walce o utrzymanie również nie próżnowali. Zwłaszcza Górnik Zabrze, który niejako wzmocnił się waszym kosztem, bo pozyskał Adama Banasia.

- Górnik wzmocnił się naszym kosztem, ale też kosztem innych drużyn, bo i Jagiellonii. Zobaczymy, jak to będzie. Sam jestem ciekaw, jak Górnik się zaprezentuje. Pewien obraz będziemy już mieli po derbach z Ruchem. Kiedy tak dużo się zmienia, to różnie to bywa. Przyszli młodzi chłopcy, którzy jednak muszą udźwignąć ten ciężar odpowiedzialności. Fajnie się mówi, ale ciekawi mnie, jak to wyjdzie. Tam oczekiwania są ogromne. Górnik to jest nasz rywal w walce o utrzymanie. My się na pewno nie poddamy. Nie jest powiedziane, że oni będą lepsi.

W najbliższy weekend po zimowej przerwie startuje liga. Wy na początek zmierzycie się z Cracovią. Ważne starcie zarówno dla was jak i dla rywala. Jeżeli przegracie, znajdziecie się w spadku i na dzień dobry wasza sytuacja w walce o utrzymanie skomplikuje się.

- Przed nami trzynaście meczów i każdy z nich jest równie ważny. Oczywiście na dzień dzisiejszy najważniejszy dla nas jest mecz z Cracovią, bo wiemy jak jest. Nie możemy sobie pozwolić w nim na porażkę. Świetnie byłoby tam wygrać, ale twardo stąpamy po ziemi. Pierwszy mecz jest wielką niewiadomą, bo wszyscy widzimy, co się dzieje, jaka jest aura. Trenujemy na sztucznym boisku. My możemy mieć problemy, ale Cracovia także. To starcie to jedna wielka niewiadoma.

O to utrzymanie może być naprawdę ciężko. Wasze szanse jednak wzrosły, bo wiosną sześć spotkań rozegracie u siebie w Gliwicach. W końcu będziecie mieli po swojej stronie atut własnego boiska.

- Od kwietnia zagramy w Gliwicach, ale nie można zapominać, jakich przeciwników podejmiemy u siebie, bo oprócz Lechii Gdańsk, to mamy praktycznie samą czołówkę: Lech Poznań, Legię Warszawa, Wisłę Kraków. Są także Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław. To są drużyny, z którymi musimy u siebie zdobyć punkty. Będziemy jednak chcieli punktować nie tylko u siebie, ale i na wyjazdach.

Jak realnie oceniłbyś wasze szanse na pozostanie w szeregach najlepszych, w szeregach ekstraklasy?

- Ja jestem pewien, że się utrzymamy. Ja nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że możemy spaść. Wiem, jak graliśmy jesienią. Te mecze nie wyglądały zbyt różowo, ale też wiemy, że to wszystko się pozmieniało. Wiemy, że będziemy lepiej grać do przodu, bo stwarzamy te sytuacje. Jestem optymistą pełną parą. Niech sobie inni myślą, co im się podoba. Mogą narzekać na nasz stadion. Jestem pewien, że i tak zostaniemy w ekstraklasie.

Źródło artykułu: