W latach 2007-2015 Łukasz Załuska występował w Szkocji. Przez dwa sezony był związany z Dundee United, a potem bronił barw Celticu Glasgow. W Scottish Premier League rozegrał łącznie 81 spotkań. W minionym sezonie był zawodnikiem SV Darmstadt 98, ale dla tego klubu zaliczył tylko jeden występ - do bramki nie wpuszczał go Christian Mathenia.
Załuska nie ukrywa, że grał mało, ale chce to przekuć w swój atut. - Mogło być tych meczów więcej, ale z drugiej strony nie byłem w Tajlandii i nie leżałem na plaży, tylko byłem w Szkocji i Bundeslidze. Ciężko trenowałem, a teraz jestem strasznie głodny gry, dlatego wróciłem do kraju. Dla mnie sezon mógłby teraz trwać bez zimowej przerwy i moglibyśmy rozegrać 50 kolejek, a dla mnie i tak byłoby to za mało.
- Jeśli chodzi o Darmstadt, to dołączyłem do zespołu po trzeciej kolejce, a bramkarz, który bronił, miał bardzo dobry sezon. Teraz odszedł za dużą kwotę do Hamburga. Nie miałem podstaw do tego żeby naciskać trenera, żeby dał mi szansę, bo bramkarz bronił bardzo dobrze. Cieszę się, że zobaczyłem Bundesligę od środka. To jedna z najlepszych lig świata - dodaje Załuska.
34-latek twierdzi, że wrócił do Polski jako lepszy golkiper, nie tylko pod względem umiejętności bramkarskich.
ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: wypłynęliśmy na głębokie wody (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Zyskałem mentalnie. Sześć lat byłem w Celtiku, a w tym klubie zawsze się gra o zwycięstwo. Chciałbym by moja pewność siebie przełożyła się na drużynę. Rozmawiałem z Pawłem Brożkiem, który też grał w Celtiku i powiedział, że w Wiśle jest tak samo: czy jedzie się na Legię, czy jedzie się gdzie indziej, oczekuje się od nas zwycięstwa. My sami chcemy grać o zwycięstwa, a nie kalkulować o remisach - zapewnia Załuska.
Nowy bramkarz Białej Gwiazdy miał też oferty z innych klubów, ale za Wisłą przemawiało najwięcej.
- Miałem propozycje, ale z krajów egzotycznych, a ja muszę też patrzeć na rodzinę. Mam 10-letniego syna, więc musiałbym go zostawić w Polsce. Szukałem bardziej cywilizowanych kierunków. Cieszę się, że trafiłem do Krakowa. Negocjacje trochę się przedłużały, ale wszystko skończyło się dobrze. Po dziewięciu latach pobytu za granicą nadszedł odpowiedni moment, żeby wrócić do kraju. Oferta z Wisły przyszła w najlepszej chwili. Nie ukrywam też, że wpływ na moją decyzję miała osoba trenera Wdowczyka. Cieszę się, że w końcu mogę porozmawiać w szatni po polsku - uśmiecha się wiślak.
Załuska, który z Celtikiem sięgnął po sześć różnych trofeów, zapowiada, że przy Reymonta 22 też chce walczyć o najwyższe cele: - Może w oczach ekspertów nie jesteśmy faworytem, ale w grupie, jako drużyna czujemy się mocni i chcemy sprawić naszym kibicom miłą niespodziankę. Gramy o najwyższe cele.