Tomas Vestenicky trafił do Cracovii już po starcie rundy wiosennej, ale szybko przekonał do siebie trenera Jacka Zielińskiego i jeśli nawet nie zaczynał meczów w "11" Pasów, to był w krakowskim zespole pierwszym zmiennikiem. Jego bilans w rundzie wiosennej to 13 występów, bramka i asysta. Statystyki nie rzucają na kolana, ale młody Słowak prezentował się naprawdę korzystnie.
Szersza publiczność usłyszała o nim, gdy w meczu z Pogonią Szczecin zdobył bramkę fenomenalnym uderzeniem sprzed pola karnego, po którym Dawid Kudła mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki.
Wypożyczenie Vestenicky'ego wygasa z końcem sezonu, ale Cracovia ma prawo do wykupu 20-latka za ustaloną w lutym kwotę. W grę wchodzą niemałe pieniądze, bo to suma podobna do tej, jaką pięciokrotni mistrzowie Polski zarobili na transferze Denissa Rakelsa do Reading FC, czyli ok. 2 mln zł.
- Od dawna jestem przekonany do tego, żeby Tomek został w Cracovii. Cena jest wysoka, ale rozmawiamy z Romą w sprawie transferu. Chciałbym mieć takiego chłopaka, ale ja mogę mieć tylko życzenia i marzenia - mówi trener Zieliński.
Co ważne, sam Vestenicky chce dalej występować przy Kałuży 1. - Tomek chce u nas zostać. Ma możliwość gry i widzi, że będzie w klubie, który gra w europejskich pucharach i który w nowym sezonie będzie grał w lidze o coś więcej - dodaje opiekun Cracovii.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Legia straci swoje gwiazdy przed batalią o Ligę Mistrzów? "Nikolić i Hlousek mogą odejść"