W 60. minucie spotkania Paweł Brożek znalazł się z piłką w polu karnym Jagiellonii i przerzucił futbolówkę nad golkiperem gości, który ściął napastnika Wisły Kraków równo z trawą. Tomasz Wajda jednak ani nie wskazał na "wapno", ani nie ukarał Brożka żółtą kartką za próbę wymuszenia rzutu karnego.
- Oczywiście, że był rzut karny. Może sędzia był zasłonięty? Ale jeśli tak, to powinien skonsultować się z liniowym. To był ogromny błąd. Gdybyśmy wykorzystali rzut karny, uspokoilibyśmy mecz, a tak to drżeliśmy o wynik do ostatniego gwizdka - mówi Brożek.
- Czy to najbardziej ewidentny rzut karny w mojej karierze? Nie przypominam sobie bardziej ewidentnego. Nie zdarza mi się przewracać, kiedy mam przed sobą pustą bramkę. Trudno mi bronić sędziego w tej sytuacji - dodaje napastnik Wisły.
Błąd z 60. minuty nie był jedynym, jaki popełnił Tomasz Wajda. Brożek tłumaczy to tym, że 36-latek awaryjnie zastąpił Jarosława Przybyła, który w I połowie nie mógł kontynuować pracy z powodu kontuzji: - Wszedł w trudnym momencie ważnego meczu i moim zdaniem nie do końca to udźwignął.
ZOBACZ WIDEO Rzecznik PZPN: nigdy nie było i nie będzie naszej zgody na używanie rac (źródło TVP)
{"id":"","title":""}