Ściągnął czarną opaskę i ją ucałował. Ten moment wzruszył piłkarskich kibiców do łez

Getty Images / Mike Hewitt / Frank Lampard podczas meczu Chelsea - Liverpool (półfinał LM 2008)
Getty Images / Mike Hewitt / Frank Lampard podczas meczu Chelsea - Liverpool (półfinał LM 2008)

Osiem lat temu, 30 kwietnia 2008 roku, Frank Lampard rozgrywał najtrudniejszy mecz w życiu. Będąc w żałobie po śmierci matki, zdecydował się wspomóc kolegów z Chelsea w półfinale Ligi Mistrzów. W dogrywce wziął na siebie ciężar odpowiedzialności.

W tym artykule dowiesz się o:

Legenda Chelsea Londyn, a obecnie zawodnik New York City FC, Frank Lampard był od dzieciństwa wręcz skazany na karierę piłkarską. Jego ojciec - Frank Lampard senior - przez lata występował w West Ham United, zaliczył także dwa występy w reprezentacji Anglii.

Równie wielką rolę w życiu Franka odegrała jego matka Pat. To ona wspierała go, gdy stawiał pierwsze kroki w futbolu. Była jego najwierniejszym kibicem, często przychodziła na jego mecze.

W późniejszych latach wielokrotnie podkreślała, że jest z niego niezmiernie dumna. I nie chodziło jej tylko o osiągnięcia boiskowe. - Duma, jaką czuję jako mama Franka, znaczy dla mnie więcej niż jakikolwiek sukces w piłce. To duma z tego, że on jest przyzwoitym człowiekiem - mówiła Pat Lampard.

Frank zdawał sobie sprawę, że jest oczkiem w głowie matki. W jednym z wywiadów użył nawet słowa "mummy's boy", czyli "maminsynek".

Osiem lat temu słynny piłkarz przeżywał bardzo trudne chwile. Jego matka trafiła do szpitala.
[nextpage]

Chelsea walczyła w sezonie 2007/08 o awans do finału Ligi Mistrzów. W półfinale trafiła na inną drużynę z Premier League - Liverpool. 22 kwietnia 2008 r., w pierwszym meczu na Anfield Road, padł remis 1:1. "The Blues" wyrównali w doliczonym czasie gry po samobójczym trafieniu Johna Arne Riisego.

Lampard zagrał w tym spotkaniu, choć przez kilka wcześniejszych dni jego myśli zaprzątało co innego. Czuwał przy łóżku matki, która trafiła do szpitala z zapaleniem płuc. Jej stan był poważny. Piłkarz opuścił z tego powodu dwa wcześniejsze spotkania ligowe (z Wigan i Evertonem).

Wszystko wskazywało jednak na to, że Pat Lampard najgorsze ma za sobą. To dlatego filar Chelsea zdecydował się na występ w Liverpoolu. - Powoli, powoli wychodzi z tego. Mam szczęście, że moja mama jest bardzo twarda. Sytuacja rozjaśniła się w ostatnich kilku dniach. Gdyby tak nie było, nie zagrałbym na Anfield Road - mówił piłkarz.

Jednak dwa dni później doszło do dramatycznego zwrotu. Świat obiegła smutna wiadomość.
[nextpage]

Fot. thesun.co.uk
Fot. thesun.co.uk

24 kwietnia matka Franka Lamparda zmarła w szpitalu w Londynie. Jej organizm był zbyt słaby, by poradzić sobie z rozległym zapaleniem płuc. Pat Lampard miała 58 lat.

"Wszyscy w Chelsea są zdruzgotani tragiczną wiadomością o śmierci Pat Lampard, matki Franka. Nasze najszczersze i najgłębsze kondolencje kierujemy do Franka, jego ojca - Franka seniora, sióstr Natalie i Claire oraz ich najbliższej rodziny i przyjaciół. Pat była znajomą twarzą dla wielu ludzi w Chelsea. Jej niezachwiane wsparcie dla kariery syna było widoczne na każdym meczu, bez względu na to, gdzie był rozgrywany" - napisano w komunikacie wydanym przez londyński klub.

Pogrążony w żałobie Frank opłakiwał śmierć matki. Dostał od klubu wolne - tyle dni, ile będzie potrzebować. W tym czasie jego drużyna mierzyła się w meczu na szczycie z Manchesterem United. W jego trakcie koledzy Anglika zaprezentowali piękny gest.
[nextpage]

"The Blues" pokonali w hicie ligowym Manchester United 2:1, po dwóch golach Michaela Ballacka. Piłkarze oddali hołd zmarłej matce kolegi.

Po jednej z bramek pokazali koszulkę z numerem 8 i napisem "RIP Pat Lampard".

Zbliżał się rewanżowy mecz półfinałowy Ligi Mistrzów. Występu Franka Lamparda raczej nikt się nie spodziewał. Wszyscy w klubie współczuli mu w trudnych chwilach. Nikt nie próbował go ponaglać i wymagać od niego powrotu na boisko.
[nextpage]

Fot. Shaun Botterill/Getty Images
Fot. Shaun Botterill/Getty Images

Jednak 30 kwietnia - sześć dni po śmierci matki - Lampard zgłosił trenerowi Avramowi Grantowi gotowość do gry. Znalazł się w wyjściowym składzie na batalię o finał LM. Po 90 minutach był remis 1:1. Sędzia zarządził dogrywkę.

W niej - po faulu Samiego Hyypii na Ballacku - arbiter podyktował rzut karny dla Chelsea. Była 98. minuta spotkania.

Lampard był jednym z wyznaczonych zawodników do strzelania "jedenastek". Kibice po odgwizdaniu przewinienia zaczęli się zastanawiać, czy pomocnik - w obliczu tragedii, która go spotkała - udźwignie ciężar odpowiedzialności. Pewnie nikt nie miałby do niego pretensji, gdyby zrezygnował z wykonania karnego. Ale Ballack był faulowany, a w piłce panuje niepisana zasada: "faulowany nie strzela".

Frank długo się nie zastanawiał. Wziął piłkę i ustawił ją na punkcie oddalonym o 11 metrów od bramki.

- Można tylko wyobrazić sobie, co się teraz dzieje w umyśle Franka Lamparda - mówił komentator, gdy piłkarz szykował się do wykonania rzutu karnego.
[nextpage]

Zdaniem komentatorów był to najważniejszy, a zarazem najtrudniejszy moment w karierze angielskiej gwiazdy. Nerwowe wyczekiwanie na gwizdek, rozbieg i... pewny strzał, obok rzucającego się w drugi róg Jose Reiny.

- Lampard trafia! To coś wyjątkowego, naprawdę wzruszający moment. Zarówno dla Franka Lamparda juniora jak i seniora - mówił komentator angielskiej telewizji.
Na powyższym filmie widzicie rzut karny (film nakręcony z trybun).
[nextpage]

Fot. Mike Hewitt/Getty Images
Fot. Mike Hewitt/Getty Images

Po strzeleniu gola Frank ściągnął czarną, żałobną opaskę. Padł na kolana i - otoczony przez kolegów - kilkakrotnie ją ucałował. W ten sposób zadedykował bramkę ukochanej mamie. Wielu fanów nie potrafiło w tym momencie powstrzymać łez.

Później zaś Lampard przesłał całusa ojcu, który oglądał mecz z trybun Stamford Bridge.

Chelsea wygrała to spotkanie 3:2. Jej prowadzenie podwyższył Didier Drogba, gol Ryana Babela był tylko honorowym trafieniem gości z Liverpoolu. Londyńczycy awansowali - po raz pierwszy w historii - do finału LM. Lampard zaś zbierał zewsząd pochwały.
[nextpage]

Fot. Mike Hewitt/Getty Images
Fot. Mike Hewitt/Getty Images

- Frank to dzielny człowiek - mówił trener Chelsea Avram Grant. - Był blisko związany z matką. To, co wydarzyło się w jego życiu w ostatnich dniach, nie było łatwe. To była jego decyzja, by zagrać w tym meczu - dodał izraelski szkoleniowiec.

Gdy Lampard w końcówce dogrywki opuszczał boisko - zmienił go Andrij Szewczenko - kibice zgotowali mu owacje na stojąco.

- Dla niego i jego rodziny był to straszny tydzień. Ale jaki on ma charakter! Frank zagrał bardzo dobrze, moim zdaniem był jednym z naszych kluczowych graczy. Dał zespołowi wszystko - chwalił kolegę John Terry. - Nie umiem wyrazić słowami tego, co myślę o Franku. Znam go od lat. Nie uważam, że otrzymuje takie uznanie, na jakie zasłużył. Czapki z głów przed nim - dodał inny piłkarz Chelsea Joe Cole.
[nextpage]

Fot. Gareth Cattermole/Getty Images
Fot. Gareth Cattermole/Getty Images

Dwa dni po zwycięstwie w Liverpoolu Lampard wziął udział w ceremonii pogrzebowej. Był jedną z osób, która niosła trumnę z ciałem Pat Lampard.

Piłkarz długo nie potrafił pogodzić się ze stratą jednej z najbliższych mu osób. Gdy pod koniec 2015 roku brał ślub z Christine Bleakley, wygłosił przemówienie, które poruszyło gości weselnych. Wielu z nich nie mogło powstrzymać łez. Frank mówił o zmarłej mamie.

- Najbardziej żałuję tego, że moja mama nie poznała Christine. Ona jest tak podobna do niej. Są jak dwie krople wody - słowa Lamparda relacjonował jeden z uczestników ceremonii.

Komentarze (3)
avatar
Szarold
30.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widać, że liczyć nie umiecie, 2008 był 8 lat temu, nie znacie podstaw... 
avatar
Jakub Kacprzak
30.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
KIBICE NIE MYŚLELI ŻE ZOBACZĄ TAK WIELE! KIBICE ZOBACZYLI ZA DUŻO? NIEBIESKI STRÓJ PODKREŚLAŁ GABARETY PIŁKARZA! TRENER WSTRZYMAŁ ODDECH! JAK TERAZ WYGLĄDA LEGENDARNY PIŁKARZYNA? 
avatar
Kike
30.04.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
walcie się. wiecie za co.