Pomysł sprowadzenia Grażvydasa Mikulenasa do Lublina pojawił się już jakiś czas temu, jednak nadal nie doszło do finalizacji rozmów. - Grażvydas jest doświadczonym piłkarzem i nie potrzebuje menedżera, jest dla mnie bardziej kolegą. Skontaktowałem Motor Lublin z Grażvydasem, ustaliliśmy wstępne warunki i dalej przekierowałem sprawę między zarząd Motoru i Grażvydasa. Oni muszą dogadać się między sobą - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl informuje menedżer Łukasz Budzyński.
W rundzie jesiennej Mikulenas strzelił 4 bramki - dwukrotnie więcej od najlepszych snajperów Motoru. Mógłby się on okazać remedium na kłopoty lublinian, najpierw jednak muszą zostać uregulowane pewne kwestie. - Myślę, że byłby to niezły wybór, o ile będą spełnione pewne warunki. Wiadomo, że chodzi o kwestie finansowe. Wiadomo co się dzieje w Gieksie i dlaczego Mikulenas chce odejść - bo nie płacą. Z drugiej strony przechodzi do Motoru, gdzie jeśli chodzi o sytuację finansową, to nie jest najlepiej, natomiast były zapewnienia, że wszystko ma być w porządku - wyjaśnia Budzyński.