Po raz pierwszy od meczu 17. kolejki z KGHM Zagłębiem Lubin (0:2) Siergiej Pilipczuk znalazł się w wyjściowym składzie kieleckiego zespołu. - Najważniejsze jest to, że wygraliśmy, a to, że wróciłem do składu to po prostu taka sytuacja się wydarzyła, dobrze, że Nabil (Aankour - przyp. red.) ma paszport i teraz trener ma większy wybór. Tym razem postawił na mnie i czy zrobił dobrze, czy źle to już tylko on sam może powiedzieć - stwierdził.
W pierwszej połowie było widać, że Ukrainiec nie może się odnaleźć na boisku. - Oczywiście miałem długą przerwę, ale grałem trochę w II drużynie i trzymałem formę. Na początku miałem ciężko, ale potem udało się wejść w mecz i lepiej to wyglądało.
Na każdym kroku podkreślane jest, że Korona i Termalika nie stworzyły porywającego widowiska. Zawodników trenera Marcina Brosza takie opinie jednak nie interesują. - W naszej sytuacji najważniejsze były punkty, wygraliśmy mecz i idziemy dalej - powiedział Pilipczuk.
Czy po sobotnim występie złocisto-krwiści zaczną jeszcze baczniej przyglądać się w sytuacji w ligowej tabeli? Jeśli w poniedziałkowy wieczór Jagiellonia Białystok straci punkty, drużyna z Kolporter Areny zachowa szanse na pierwszą ósemkę. - Teraz nie ma sensu patrzeć w tabelę, najważniejsze to wygrać ostatni mecz.
Zobacz wideo: Piotr Nowak: Remis z Legią to dobry omen na przyszłosć
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.