PP: Legia miażdży Zawiszę

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Przełamanie Nemanji Nikolicia i przepiękny gol Łukasza Brozia. Legia z pewną zaliczką przed rewanżowym meczem Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz.

Wszystko w porządku? Co z formą? Dlaczego nie strzelasz? Na te pytania Nemanja Nikolić musiał odpowiadać od prawie miesiąca. Ostatnie gole dla Legii strzelił w Walentynki. W pięciu kolejnych meczach cieszył się z radości innych legionistów. Jego licznik zatrzymał się na 27 bramkach. Nic nie trwa jednak wiecznie. Mecz z Zawiszą jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a reprezentant Węgier trafił do siatki. Bramkarz gości, Damian Węglarz, nie zrozumiał się ze swoim obrońcą, z zawahania rywali skorzystał Nikolić i z pięciu metrów strzelił pierwszego gola w tym spotkaniu.

Piłkarze Legii nie pozwalali gościom zbyt często podchodzić pod ich pole karne. Na przestrzeni całego meczu najgroźniej w szesnastce Arkadiusza Malarza było wtedy, gdy głową uderzał Piotr Stawarczyk. Piłka przeleciała jednak obok słupka.

Trener Stanisław Czerczesow postawił na dwóch obrońców, którzy w tej rundzie najczęściej oglądali mecze Legii z boku, czyli Tomasza Brzyskiego i Łukasza Brozia. Obaj piłkarze zapewne dziś żałują swoich słów, że "przydałaby im się konkurencja" lub "zmęczenie daje o sobie znać". Spotkanie z Zawiszą było dla nich pierwszym w tym roku. Ławka i trybuny jednak dobrze na nich podziałały. Broź w drugiej połowie strzelił fantastycznego gola. Z 25 metrów uderzył mocno z prostego podbicia, a piłka zatrzymała się dopiero w bramce Węglarza. Sam zawodnik nie mógł w to uwierzyć. W momencie, gdy kibice go oklaskiwali, łapał się za głowę.

Po tej sytuacji Broź poszedł za ciosem. Zaczął częściej podłączać się do akcji ofensywnych i po raz drugi trafił do siatki. Sędzia nie uznał jednak gola, bo obrońca był na pozycji spalonej.

Z dobrej strony pokazał się także Brzyski. On także był bliski pokonania Węglarza. Uderzył technicznie z rzutu wolnego, ale piłka odbiła się od poprzeczki.

Drużyna Czerczesowa dominowała. Po godzinie gry swojego drugiego gola strzelił Nikolić. Najlepszy snajper zespołu dopełnił formalności. Miał przed sobą pustą bramkę, gdy podawał mu Aleksandar Prijović i tylko dostawił nogę.

Z dobrej strony pokazał się również rezerwowy Kasper Hamalainen. Fin chwilę po wejściu na boisko wywalczył rzut karny. Zawiódł jednak Ondrej Duda. Pomocnik, który zdawał w poniedziałek maturę z języka angielskiego i słowackiego myślami był chyba jeszcze w szkolnej ławce. Jego uderzenie z jedenastu metrów obronił Węglarz.

Hamalainen dopiął jednak swego i asystował. W końcówce spotkania dośrodkował w pole karne, a bramkę z kilku metrów zdobył Nikolić. I odblokował się na dobre.

Rewanż 6 kwietnia w Bydgoszczy.

Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz 4:0 (1:0)
1:0 - Nemanja Nikolić 6'
2:0 - Łukasz Broź 50'
3:0 - Nemanja Nikolić 63'
4:0 - Nemanja Nikolić 79'

Legia: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski - Guilherme (66' Michaił Aleksandrow), Ariel Borysiuk, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (80' Michał Masłowski) - Aleksandar Prijović (71' Kasper Hamalainen) - Nemanja Nikolić.

Zawisza: Damian Węglarz - Sebastian Kamiński, Jean-Yves M'voto, Piotr Stawarczyk, Toni Markić - Gal Arel (64' Maciej Kona), Kamil Drygas, Wasił Panajotow, Karol Danielak (75' Jakub Smektała), Blazo Igumanović - Karol Angielski (69' Mica).

Żółte kartki: Borysiuk (Legia), Igumanović (Zawisza)

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Widzów: 14 912

#dziejesiewsporcie: kapitalny nokaut w mma

Źródło artykułu: