Spotkanie przy Kałuży 1 rozpoczęło się od mocnego uderzenia, bo już po ośmiu minutach tablica wyników wskazywała 1:1 po golach Guilherme i Erika Jendriska, ale na kolejną bramkę kibice czekali aż 83. minuty, gdy Grzegorza Sandomierskiego pokonał Aleksandar Prijović.
- Uważam, że mecz wszystkich trzymał w napięciu przez całe 90 minut. Zaczęliśmy spotkanie dokładnie tak, jak chcieliśmy, czyli od zdobycia bramki, ale niestety równie szybko straciliśmy prowadzenie - mówi Stanisław Czerczesow.
- Spotkanie było wyrównane. Oba zespoły chciały grać w piłkę. Na boisko można wyjść, by grać albo żeby zagrać. My chcieliśmy wygrać. Jedyna rzecz, która mi się nie podobała, to stan boiska. To jednak niczyja wina - dodaje opiekun Legii.
W I połowie Legia dała się zdominować Cracovii, ale po korektach wprowadzonych przez trenera Czerczesowa w przerwie gra się wyrównała. Lider Ekstraklasy nie rozegrał w Krakowie świetnego meczu, ale wrócił do Warszawy z kompletem punktów.
- W drugiej połowie graliśmy lepiej. Gdybyśmy grali z drużyną z V ligi, to może nie byłbym zadowolony, ale Cracovia to zespół, który potrafi grać w piłkę. Nie jesteśmy końmi, żeby biegać przez całe 90 minut. Robiliśmy to, co było konieczne - mówi Czerczesow.
b]Zobacz wideo: Damien Duff: Polsce brakuje wybitnych piłkarzy
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.