W rundzie jesiennej drużyna Janusza Niedźwiedzia - choć nikt się tego nie spodziewał - grała fantastycznie i wywalczyła 1. miejsce w tabeli z przewagą dwóch punktów nad Wartą Poznań. Problemy finansowe są jednak ogromne i pod dużym znakiem zapytania stanęło przystąpienie zespołu do ligowej wiosny, zwłaszcza że klubowi włodarze ogłosili wstrzymanie wszelkiej działalności.
Wbrew tej decyzji piłkarze i sztab szkoleniowy postanowili jednak kontynuować przygotowania, a w ubiegłą sobotę rozegrali nawet sparing z KKS 1925 Kalisz, w którym zwyciężyli 2:1. - Jako trenerowi i członkowi drużyny jest mi niezmiernie żal, że borykamy się z taką sytuacją. Wierzę jednak, że dokończymy sezon i uda nam się przynajmniej utrzymać w nowej III lidze - powiedział WP SportoweFakty Janusz Niedźwiedź.
Jakie są szanse, że sytuacja w klubie się unormuje? - W poniedziałek 8 lutego odbędzie się walne zebranie i wtedy zapadną kluczowe decyzje. Nie potrafię jednak niczego przewidzieć, na tę chwilę nie mamy żadnych konkretnych informacji. Jako zespół pokazujemy determinację i chęć dalszej gry. Jeśli to ma w jakikolwiek sposób pomóc, to chcielibyśmy dołożyć chociaż taką cegiełkę - dodał szkoleniowiec.
Sytuacja kadrowa jarocińskiej ekipy wciąż jest niezła i w przypadku pozytywnego rozwoju wydarzeń potencjał nie będzie dużo mniejszy. - Dotąd opuściło nas tylko trzech zawodników. Podstawowy bramkarz Mateusz Filipowiak wrócił do Warty, odszedł również drugi z golkiperów Mateusz Deege, poza tym Mateusz Ławniczak wyjechał z Polski. Jeśli jednak do 8 lutego nic się nie zmieni, to ubytki mogą być znacznie większe, bo inne kluby interesują się naszymi graczami i składają im propozycje - zaznaczył Niedźwiedź.
Jeśli Jarota przystąpi do rundy wiosennej, to w drugi weekend marca rozpocznie ją od wyjazdowego spotkania z Lechem II Poznań.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: niecodzienny gol w futsalu
