Mariusz Pawlak: Sami musimy napędzić koniunkturę

Chojniczanka Chojnice zajmuje obecnie 10. miejsce w tabeli I ligi z niewielką stratą do czwartego miejsca, ale również z małą przewagą nad szesnastą lokatą. Mariusz Pawlak wierzy, że jego drużyna zajmie miejsce w górze tabeli.

WP SportoweFakty: Jak zaczęliście okres przygotowawczy do rundy wiosennej?

Mariusz Pawlak: Zaczęliśmy 7 stycznia, kiedy spotkaliśmy się na pierwszym treningu. Dzień później przeprowadziliśmy badania szybkościowe i wydolnościowe. W sobotę jedna część składu miała trening poranny, a druga pojechała do Gdańska na Amber Cup do Gdańska. To forma zabawy, ale też dobry element treningowy po urlopie.

Gdzie będziecie się przygotowali do sezonu?

- Do 14 lutego będziemy trenowali na własnych obiektach, po czym pojedziemy do Niechorza na obóz. Czekają nas też gry kontrolne. W sobotę 16 stycznia zagramy z Górnikiem Zabrze mecz kontrolny w Grodzisku. Mam nadzieję, że będzie zdrowie u zawodników. Wtedy przygotowania przebiegają lepiej. Wszystko szybko zleci. To 7-8 tygodni, ale grając gry kontrolne nie będzie nam się dłużyło.

Jak często planujecie trenować?

- Staramy się robić po dwa treningi dziennie. Aby było ich więcej, potrzebne byłyby odpowiednie warunki. W Polsce jest wciąż bardzo mało baz treningowych, a jeśli są trzeba płacić ogromne pieniądze. Chojniczanki na to nie stać. Mamy to co mamy, szanujemy to, pracujemy ciężko i wiemy, że na wiosnę czeka nas walka o utrzymanie. Liga na wiosnę będzie trudniejsza i będziemy na to przygotowani.

Widać, że I liga, podobnie jak Ekstraklasa, jest bardzo wyrównana. Z czego to wynika?

- To prawda. Pierwszych 5-6 kolejek dużo powie. Są drużyny, które wydają się być bezpieczne, jednak jak nie zdobędą kilku punktów mogą mieć problemy. Wszystko może się zmienić. W Ekstraklasie też nikt nie powiedział ostatniego słowa. Wiosna będzie dla kibiców bardzo ciekawa.

Czy w kontekście wzmocnień myślicie o doświadczonych zawodnikach, czy o młodzieży?

- Przede wszystkim musi to być zawodnik, który będzie do nas pasował. Szukamy takich piłkarzy, którzy mogliby wejść do pierwszej jedenastki. Nie tylko w Polsce, ale i w Europie gra bardzo dużo młodych piłkarzy. Jak w Niemczech to jest możliwe, to i u nas. Nie będą to jednak wielkie testy. Zaprosimy takich zawodników, którzy mają szansę.

Jak w Chojniczance wygląda skauting?

- Na pewno nie jest to skauting pełną gębą. Programy skautingu kosztują wiele tysięcy złotych i nas na to nie stać. Jest dyrektor sportowy, ja i osoby, które chcą pomagać Chojniczance mimo braku profitów. Co pół roku jesteśmy mądrzejsi. Są głębsze analizy, wszystko weryfikuje jednak boisko. Na razie mieliśmy dwóch piłkarzy z zagranicy i się nie sprawdzili. Spokojnie na to patrzymy. Szukamy też zawodników z niższych lig. Przeglądamy statystyki, przeglądamy recenzje piłkarzy na stronach klubowych, czy jedenastki kolejki. Wszystkiego się uczymy.

Patrząc na frekwencję na stadionach, I liga zrobiła w ostatnich kilku latach krok wstecz. Co może być przyczyną?

- Myślę, że może się to łączyć z markami klubów. Zawsze gdy spadały drużyny z Ekstraklasy, to grały w niższej lidze i były magnesem dla kibiców. Rozsypała się jednak Polonia Warszawa, podobnie jak Widzew Łódź. Mecze transmituje jednak Polsat Sport i wierzę, że z czasem pójdzie to w dobrą stronę. Sami musimy napędzić koniunkturę. Trenerzy i zawodnicy z I ligi mają wysoko postawioną poprzeczkę. Musimy na to patrzeć.

W rundzie wiosennej będzie pan pracował z nowym członkiem sztabu szkoleniowego. Jak będzie wyglądał podział obowiązów?

- Prawda, do sztabu dołączył Jacek Manuszewski. Graliśmy razem w Lechii, znaliśmy się też wcześniej, bo Jacek mieszka w Tczewie, a ja w Gdańsku. Mierzyliśmy się więc również przeciwko sobie. Wcześniej asystentem był Rafał Wójcik i różne względy osobiste zdecydowały, że odszedł. Na pewno nie były to kwestie sportowe. Dziękowałem mu za to, co zrobił. Wykonywał swoją robotę dobrze. Ja będę mu pomagał wejść w zawodową piłkę. Chce pracować i będzie wszystko dobrze.

Czy po rundzie wiosennej kwestia utrzymania może być dla was problemem?

- Przede wszystkim musimy mieć dużo respektu do tego co się robi. My wierzymy w to co robimy. Wyniki były słabsze i mam tego świadomość. Wszyscy nas chwalili za grę, ale przegrywaliśmy mecze. Wiedziałem, że w końcu musimy zacząć wygrywać. Graliśmy i trenowaliśmy to samo i w końcu to wypaliło. Wiosna nie będzie łatwiejsza, ale my się nie boimy. Pierwszych 5-6 kolejek będzie najważniejsze. Nie możemy myśleć tylko o utrzymaniu, ale o zajęciu jak najwyższego miejsca. W końcu bronimy piątą lokatę z ubiegłego sezonu. Będziemy więc walczyć o górną połówkę tabeli.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Źródło artykułu: