27 listopada 2015 roku. Piłkarz Olympique Lyon mówi w wywiadzie dla "L'Equipe": "nawet największemu wrogowi nie życzę tego, czego doświadczam w ostatnich tygodniach. To koszmar." 10 stycznia 2016 roku. Francuz udziela wywiadu magazynowi "Telefoot" emitowanemu w publicznej telewizji TF1. Wyraża się jasno: "nie mam problemów z Karimem, mógłbym zagrać razem z nim w drużynie na Euro 2016. W gruncie rzeczy nic się nie stało. Nikt nikogo nie zamordował".
Dlaczego w tak krótkim czasie Mathieu Valbuena radykalnie zmienił zdanie? Po pierwsze, obawia się braku powołania do drużyny Didiera Deschampsa na Euro 2016. Po drugie, chce odzyskać sympatię kolegów ze środowiska. Żaden z nich (!) publicznie nie wyraził wsparcia dla ofiary szantażu. Głos zabrali jedynie Djibril Cisse i prezydent Lyonu Jean-Michel Aulas. Reszta milczała. Żadnego posta na Twitterze, żadnego zdjęcia na Instagramie. Jeśli ktokolwiek reagował, to wspierał Karima Benzemę. Tak zrobił prezydent federacji Noel Le Graet ("jestem pewien, że Karim jest niewinny"), przyspawany do stołka i chcący za wszelką cenę przedłużyć swoją kadencję po Mistrzostwach Europy. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jego przyszłość zależy od wyników Trójkolorowych na turnieju. A z Benzemą w składzie Francja może więcej. Valbuena to tylko dodatek. Dziś szkodnik. W hermetycznym środowisku piłkarskim winny jest ten, kto upublicznia wiadomość. Absurd, ale tak działa szatnia.
Pomocnik Lyonu mięknie. W listopadzie był daleki od miłosiernego przebaczania. Grzmiał: "Benzema mnie okłamał", "przysięgał na swoją córkę, że nie ma z tym nic wspólnego", "nazywał przyjacielem". Później, kiedy światło dzienne ujrzał zapis rozmowy między napastnikiem Realu Madryt a jego przyjacielem Zenatim, odpowiedzialnym za szantażowanie Valbueny sex taśmą, Francuz mówił: "to wielki brak szacunku wobec mnie". Na razie zmienia kurs jedynie w medialnych wypowiedziach, ale to już jasny sygnał. Prawnik Valbueny twierdzi, że jego klient nie wycofa się z zeznań sądowych, nie poda ręki Benzemie i nie zapomni o wszystkim. - Wielu chciałoby zmieść aferę pod dywan, ale to sfera fantazji. Wariant absolutnie odrealniony - powiedział Didier Domat, przedstawiciel Valbueny.
O co zatem chodzi ofierze szantażu? Francuz chce sprawiedliwości, poniósł wielkie straty moralne, jego życie zostało zamienione w koszmar. Nie cofnie się ani o krok przed wymiarem sprawiedliwości, ale ponad osobiste urazy stawia dobro drużyny narodowej. Na razie nie może być do niej powoływany wspólnie z Benzemą, bo sąd utrzymuje zakaz kontaktów między piłkarzami. Jedno jest pewne, jeśli na Euro nie wystąpi napastnik Realu Madryt, nie zagra także pomocnik Lyonu.
[b]Mateusz Święcicki
Zobacz także: Kasper Hamalainen: Zamknąłem pewien rozdział, pora na otwarcie nowego
[/b]