Bramkarz niemieckiego Hannover 96, Ron-Robert Zieler, stracił w pożarze hotelu w Dubaju wszystkie rzeczy, które zabrał ze sobą na wakacje.
Niemiec mieszkał w luksusowym 63-piętrowym hotelu "The Address". W pewnym momencie w jego znajdującym się na 12. piętrze pokoju wybuchł pożar.
"Bild" podaje, że pokój został doszczętnie spalony, wraz z całą zawartością. Bramkarz udał się do konsulatu niemieckiego, gdzie dostał tymczasowy paszport.
Pożar w hotelu wybuchł na 20. piętrze, ale szybko się rozprzestrzenił. Bramkarz przedostatniego obecnie klubu Bundesligi miał szczęście, bo akurat jadło kolację w restauracji na dole hotelu.
- Zostaliśmy tylko z tym co akurat mieliśmy na sobie - powiedział w rozmowie z dziennikiem "Bild".
W rozmowie z dziennikarzami stwierdził: - Mam nadzieję, że rok 2016 będzie lepszy.
Przypomnijmy, że Zieler był w kadrze reprezentacji Niemiec, która grała w Paryżu z Francją w dniu zamachów terrorystycznych. Potem mecz kadry z Holandią, w którym miał szansę wystąpić, został odwołany.
Były selekcjoner odradza Lewandowskiemu transfer do Realu. "W Bayernie jest obecnie niezbędny"
Kulfa, pozar w hotelu, a nie jego domu !!!