- W imieniu swoim i trenera Kaczmarka, który nie mógł oglądać tego meczu z ławki, chciałbym pogratulować Arce zwycięstwa. Gospodarze wygrali ten mecz zasłużenie, chociaż dwa, a nawet trzy gole praktycznie strzeliliśmy sobie sami. Jeśli traci się taką bramkę jak na 2:1, to nie da się wygrywać - przyznaje Adam Majewski, który po raz drugi w tym sezonie kierował z ławki Wisłę Płock.
Marcin Kaczmarek z powodu zawieszenia oglądał mecz jedynie z perspektywy trybun. Obaj panowie po zakończeniu spotkania nie byli w najlepszych humorach.
Lider rozgrywek zawiódł przy Olimpijskiej. Jedynie w pierwszej połowie goście potrafili nawiązać walkę z gospodarzami. Po przerwie Arka rozpoczęła szturm, który zakończył się strzeleniem trzech bramek. Na listę strzelców wpisywali się Paweł Abbott, Paweł Wojowski i Rafał Siemaszko. Ostatecznie żółto-niebiescy wygrali 4:2.
- Arka wygrała 4:2, ale to nie umniejsza naszej pozycji na koniec rundy. Jesteśmy liderem, ale mogliśmy sobie wypracować nieco większą przewagę. Myślę, że większość naszych zawodników zagrała poniżej swoich możliwości i stąd taki wynik. Można powiedzieć, że to było nasze najsłabsze spotkanie w tej rundzie - zaznacza Majewski.
- Przed nami cała seria gier, do której przystąpimy z pozycji lidera. Wierzę, że na tym miejscu skończymy rozgrywki - podkreśla Adam Majewski.