Jagiellonia w sobotę musiała na wyjeździe uznać wyższość Górnika Łęczna. Gospodarze po 39 minutach prowadzili 2:0 i kontrolowali przebieg gry. - Nie ma co ukrywać, że pozwoliliśmy Górnikowi Łęczna na zbyt dużo akcji z kontrataku. W pierwszej połowie wykorzystał dwie, a mógł więcej - ocenia Rafał Grzyb.
Białostocka ekipa potrafiła jednak wziąć się w garść i zdobyła kontaktową bramkę jeszcze przed przerwą. Na początku drugiej połowy na 2:2 wyrównał Piotr Grzelczak. Chociaż podopieczni Michała Probierza starali się atakować, to ostatnie słowo należało do Górnika. - Doprowadziliśmy do stanu 2:2 i staraliśmy się kontrolować mecz, ale głupio straciliśmy trzecią bramkę i znów wracamy do Białegostoku bez punktów. Mimo tego, że strzelamy dwie bramki, to przegrywamy mecz - przyznaje 32-letni piłkarz.
Odpadnięcie z Pucharu Polski i trzy kolejne porażki w Ekstraklasie dały dużo do myślenia sztabowi szkoleniowemu. Sami zawodnicy również są świadomi mankamentów w swojej grze. - Patrząc z perspektywy tych czterech kolejnych meczów, to rzeczywiście naszą bolączką jest zbyt duża liczba straconych bramek. Mimo tego, że nad tym tematem spędziliśmy dużo czasu, to popełniamy zbyt wiele prostych błędów i w konsekwencji tracimy bramki - analizuje kapitan Jagiellonii.