Antoni Piechniczek do Jana Tomaszewskiego: Jasiu, bez Laty byłbyś nikim

Zdjęcie okładkowe artykułu: TVN Agency / Na zdjęciu: Jerzy Engel (z lewej) i Antoni Piechniczek (z prawej)
TVN Agency / Na zdjęciu: Jerzy Engel (z lewej) i Antoni Piechniczek (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

Boniek stworzył Nawałce świetną atmosferę. Fornalik był od początku do odstrzału, podejmował decyzje trzymając głowę pod gilotyną - mówi Antoni Piechniczek, który jako selekcjoner zdobył z Polską 3 miejsce na świecie w 1982 roku

WP Sportowe Fakty: Lewandowski czy Boniek? Antoni Piechniczek: - Patrząc na osiągnięcia klubowe i reprezentacyjne, to Boniek. Wygrał Puchar Europy, klubowy Puchar Świata, trzy razy był na mundialu, w tym trzecie miejsce. Poza tym trzecie w klasyfikacji France Football w 1982. I tytuł dla najlepszego sportowca Polski. Tutaj akurat Lewandowski powinien w tym roku nadrobić. Na zakończenie kariery może i Lewandowski będzie wyżej, ale na razie więcej osiągnął Boniek.

A patrząc na samą grę? - Mają coś wspólnego. Obaj byli albo są świetni w grze kombinacyjnej. Każdy umie obsłużyć partnera, wyjść, wyszukać i tak dalej. Lewandowski jest skuteczniejszy, łatwiej zdobywa bramki. Z kolei Boniek był niezwykle przebojowy, umiał zrobić niesamowity rajd zakończony strzałem. Miał niesamowity ciąg na bramkę. Lewandowski raczej nie ma szansy na taki wynik z kadrą jak Boniek. - A kto tak powiedział? Może nie wygramy mistrzostwa Europy, ale dlaczego nie możemy po raz pierwszy w historii zagrać w finale? Wszystko jest możliwe. To dobra drużyna. Szansa na wyjście z grupy jest duża, bo mogą awansować aż trzy drużyny. A jeśli już wyjdziemy to dalej wiele zależy od szczęścia w losowaniu. Wy mieliście szczęście w 1982. - Dokładnie. My trafiliśmy na Belgię i ZSRR a mogliśmy wpaść na Argentynę i Brazylię. Wtedy najlepszą na świecie? - Fantastycznie grali. Ta linia pomocy, Falcao, Socrates, Zico. Ale przegrali z Włochami, którzy byli niewiarygodnie zorganizowani. Byłem na stadionie, gdy to się działo. Kręciłem głową, nie wierzyłem, gdy Paolo Rossi strzelał swoją trzecią bramkę (Włochy wygrały 3:2 - przyp. red). A moglibyśmy zagrać z nimi w półfinale. - Lepiej było przegrać z Brazylią niż z Włochami. Nadrobiliście cztery lata później, w Meksyku. - No i co mam powiedzieć? Utnijmy to. Co takiego ma Adam Nawałka a czego nie miał Waldemar Fornalik, pański kandydat? - Za Nawałką na pewno przemawia zmiana klimatu wokół polskiej piłki. Za Laty wszyscy walili jak w kaczy kuper. Słusznie czy niesłusznie... Słusznie czy niesłusznie? - Czasem tak, czasem nie. Na pewno nie zasługiwał na to, żeby go tak deprecjonować, niszczyć tego Grzesia. Ja wściekałem się i dziwiłem, że on to wytrzymuje. Nagonka totalna. Co chwilę dopuszczano do głosu Tomaszewskiego a ten robił z niego gbura, chamidło, używał określeń, które się w głowie nie mieszczą. Lato sam się wystawiał. - Ale grali razem. Jasiu, ty nie byłbyś tym Tomaszewskim, gdyby Lato nie strzelił swoich bramek. Mówisz, że wyszedłeś na bohatera na Wembley. A ile razy koledzy ratowali ci skórę? Strzał Allana Clarke'a wyciągnął fantastycznie, więc też nie przesadzajmy. - Może i przesada, ale ile razy ratowali go tam koledzy, wybijali z linii? To było połączenie dwóch zdarzeń, obrony Częstochowy i Święta Konia. I taka prawda. Pozwoli pan, że nie zajmę stanowiska w konflikcie Lato - Tomaszewski. Wróćmy do Nawałki, bo to mnie dziś interesuje. - Na pewno był dla nich autorytetem. Grał na mistrzostwach świata. To też ma znaczenie, każdy wie, kto to Nawałka.

Albania kupiła awans na Euro 2016? UEFA zbada mecz prowadzony przez polskiego arbitra

W pańskiej drużynie nie pograł. - Ja miałem na mundialu Waldemara Matysika. Był nie do ruszenia. A Nawałka był podatny na kontuzje. A teraz nadrabia jako trener i cieszy mnie to. To dlaczego jemu się udało a Fornalikowi nie? - Boniek stworzył mu świetną atmosferę. Fornalik był od początku do odstrzału, podejmował decyzje trzymając głowę pod gilotyną. Ale też nie miał farta. Mecz na Wembley. Lewandowski z kilku metrów trafił w twarz bramkarza. A potem przestrzelił kilka centymetrów obok słupka. Gdyby wtedy wyrównał, a Anglicy musieli wygrać. Wie pan co się wtedy dzieje? No pewnie, byśmy zaszkodzili Anglii, ale nam to już nic nie dawało. Jechaliśmy do Anglii turystycznie. - Bo przegraliśmy z Ukrainą, z którą też mieliśmy sytuacje, a Wojtkowiak spóźnił się z główką. Gdyby wyciągnął remis na Ukrainie i na Wembley to kto by zwolnił trenera? A wcześniej zremisowaliśmy z Mołdawią mimo przygniatającej przewagi. Trzeba jednak oddać Nawałce, że wymyślił Milika. - Jasne, ale to był naturalny wybór. Wielki chłop, silny, z uderzeniem lewą nogą, świetny w powietrzu. Zresztą on też grał u Fornalika. Ale to Nawałka na niego stawiał w Górniku. - Ja mu nie umniejszam, absolutnie. Doceniam bardzo to co zrobił. Ale skoro mnie pan pyta, to też patrzę na okoliczności. [nextpage]Faktem jest, że Kamil Glik i Grzegorz Krychowiak nie byli u Fornalika tym kim są dziś. - Lewandowski też nie. A nie potrafimy wciąż wygrać z liczącym się przeciwnikiem na wyjeździe. Jednak zwycięzców się nie sądzi. Cieszmy się. Trzeba na pewno oddać Adamowi, że wytrzymał ciśnienie. Nawałka radzi sobie ze sobą, potrafi przewodzić grupie. Na pewno jest intelektualnie przygotowany, choć to tylko piłka nożna, więc może aż takiego wielkiego intelektu nie wymaga. Na pewno idzie spać wtedy gdy wszyscy wstają, jest bardzo pracowity. Trzeba mu wielkość oddać. Fornalik powiedział, że nie ma czasu na integrację, bo w tym czasie trenuje taktykę. Nawałka postawił na integrację. Miał rację? - To trenerzy, którzy mają inną filozofię. Fornalik jest człowiekiem Ruchu Chorzów, tam jest kult pracy, rzetelności, dobrego przygotowania fizycznego. A Nawałka to Kraków. Gdy czasem chodzę po plantach to myślę: "Co to za piękne miasto, gdzie nie wypada źle grać w piłkę". Fornalik wyszedł z założenia, że musi dostosować zespół do swojej koncepcji. Miał mało czasu i do wyboru trening taktyczny lub integrację, więc postawił na trening. A Nawałka uznał, że integracja. - Oczywiście. Ktoś powie - za mało czasu na poprawę taktyki, ważniejsza integracja bo muszą wyjść i walczyć. Zresztą Nawałka w obu meczach z Niemcami też pokazał, że ta dyscyplina taktyczna Est w jego drużynie na wysokim poziomie. Ale zanim będziecie krytykować, to proszę spojrzeć na spuściznę. Waldek zostawił po sobie kilku dobrych zawodników, poukładany zespół. Nawałka jak już mówiliśmy dodał Milika, ale też wskoczył Mączyński, potem Pazdan. Zmienił bramkarza, postawił na Fabiańskiego. Nie mam zamiaru dyskutować z jego klasą. I sporo ryzykował strzelając do Błaszczykowskiego. Poświęcił go dla drużyny. Nie każdy by się na to odważył. - Oczywiście, każdy trener ma swój cmentarzyk. Leżą na nim zawodnicy odstrzeleni i ci, którzy nie dostali szansy. Kto leży na pańskim? - Pozycja numer 1 to Tomaszewski. Ale też Józek Młynarczyk był jednym z najlepszych bramkarzy świata, więc mam czyste sumienie. Pozycja numer 2 to Andrzej Szarmach, którego nie wystawiłem w półfinale mistrzostw świata. Ale jest tych piłkarzy więcej, choćby Mirek Okoński. Fantastyczny drybler, ale proszę zobaczyć na jego statystyki w kadrze. Nie był ani w Hiszpanii ani w Meksyku. Dlaczego? - Bo miałem Smolarka. Błyskotliwy a potrzebny drużynie to dwie różne sprawy. Szansę dostał. Dalej Wdowczyk... ale zostawmy ten mój cmentarzyk, stare sprawy, pytał pan o Błaszczykowskiego. No właśnie. - Kilka błędnych decyzji podjął. Jak chociaż tę z biletami. Kłócił się w imieniu zespołu o bilety, pokazał że walczy o interes kolegów. A problem stworzył związek, bo nie zapewnił im spokojnego przygotowana do meczu. Zawodnicy muszą odbierać telefon od znajomych, zapytania o bilety i tak dalej, zamiast myśleć o meczu. - Gdyby Błaszczykowski przyszedł do trenera Piechniczka i powiedział mu o tym, to usłyszałby: "Przedzwoń do tego znajomego, szwagra i poślij mu parę wiąch. Powiedz: Ja się mam teraz koncentrować na meczu a nie na twoich biletach". Nie chcę być wulgarny bo w oryginale powiedziałbym ostrzej. Oni dla rodzin dostali ale trzeba było jeszcze dla szwagra żony, sąsiada, znajomego taksówkarza. Przecież mogli za to spokojnie zapłacić. Za naszych czasów cała drużyna dostawała tyle co jeden zawodnik. Jeśli on o takie drobiazgi się kłóci to jak z nim dyskutować? Nie dziwię się, że Nawałka go zmienił. Byłem na meczu w Estonii, pierwszym za kadencji Fornalika. Po śniadaniu jest odprawa. Przychodzi Lewandowski, Piszczek, Błaszczykowski i chyba Wasilewski. To rada drużyny. Zaczynają mówić o relacjach w drużynie. Słucham ich i gdy wyszli, powiedziałem: "Waldek, jaka to rada drużyny? To rada piłkarzy z lig zagranicznych. A ty masz to piłkarzy z polskiej ligi, kilku młodszych i tak dalej". Powiedziałem mu, żeby rozwalił tę rady i zostawił tylko Lewandowskiego jako najrozsądniejszego. Tak trzeba było zrobić. Ale sportowo Błaszczykowski był ważny czy jednak za bardzo grał pod siebie? - Moim zdaniem był bardzo przydatny dla drużyny. Z ofensywnych zawodników każdy gra trochę pod siebie, to naturalne. Kuba dostał parę lekcji w karierze i dobrze. Poza tym we Włoszech świetnie sobie radzi, więc z czasem to wyjdzie kadrze na dobre. Ale lepszym kapitanem jest Lewandowski. Widać, że czuje się dobrze, że bierze odpowiedzialność, więcej walczy, umie się odezwać. Jak obrońca przeciwnika zagra do swojego bramkarza, to on już się zrywa do ataku. A kiedyś biegł truchtem. Zmienił się w Bayernie. Ma same pozytywy. Potrzebne inne uzasadnienie? To jest widoczne gołym okiem. Lewandowski - Milik, pamięta pan taki duet w historii naszej piłki? - Szarmach - Lato w 1974. 12 bramek nastrzelali i mieliśmy 3. miejsce. Lewandowski z Milikiem świetnie wyglądają ale na razie tylko w eliminacjach. To jednak jest różnica. Na pewno jest to jednak najlepszy duet napastników w XXI wieku. I ma szansę by przebić tamten. Rozmawiał Marek Wawrzynowski

Źródło artykułu: