WP SportoweFakty: Wreszcie nie możemy sobie ponarzekać na reprezentację Polski.
Adam Matysek:
Nawet nie wypada. Awans na mistrzostwa Europy to wielki sukces, który rodził się w bólach.
Jest pan tą drużyną zauroczony?
- Zbyt duże słowa. Mamy solidny zespół, którego trzon występuje w klubach z czołowych lig europejskich. Każdy znalazł swoje miejsce. Możemy być dumni z tych chłopaków, ale jako były zawodnik i trener oceniam to inaczej niż kibice. Najważniejsze jest osiągnięcie celu mimo perypetii, jakie na początku przygody z reprezentacją miał Adam Nawałka.
Czyli euforia jest nieuzasadniona?
- Wręcz przeciwnie. Pamiętamy, jak toczyły się losy reprezentacji w poprzednich latach. Ominął nas mundial dwa razy z rzędu, zaliczyliśmy nieudane mistrzostwa Europy na własnym podwórku... Dziś radość jest więc jak najbardziej na miejscu.
Wyczyny Roberta Lewandowskiego z ostatnich tygodni są nieprawdopodobne.
- Właściwie wszystko mu wychodzi. Ale skąd to się bierze? Robert dąży, by mieć jak najwięcej sytuacji. Dziś możemy docenić tę umiejętność dwa razy lepiej, bo "Lewy" ma świetną serię także w reprezentacji. Możemy wyłącznie gratulować i drżeć o jego zdrowie.
Najlepszy piłkarz wszech czasów naszego kraju?
- Każda generacja będzie miała swój odpowiednik dzisiejszego Lewandowskiego. Zestawianie ich nie ma sensu. Byłoby krzywdzące dla Zbigniewa Bońka czy piłkarzy z poprzednich okresów. Trzeba też pamiętać, że w latach 70. mieliśmy znakomitych zawodników. Gdyby nie prawo, które pozwalało wyjechać piłkarzom za granicę w wieku 33 lat, Polacy "zalaliby" i podbili najsilniejsze ligi świata.
Jeżeli chodzi o Lewandowskiego, przeszedł trudną drogę w kadrze. Od wygwizdywanego do bohatera narodowego.
- Nie rozumiem, jak można Roberta nienawidzić. Życiem prywatnym czy sportowym nigdy nie dawał do tego powodów. Fakt, w reprezentacji miał bardzo ciężko przed dwoma laty, ale z perspektywy czasu widzimy, jak dobrze poradził sobie z tamtą sytuacją. Całkowicie podporządkował się futbolowi. Po tym poznaje się klasę zawodnika.
Z drugiej strony: kadra to nie tylko "Lewy". Mamy najlepszą drużynę od lat?
- Nie jestem zwolennikiem porównywania. Jeśli chodzi o dzisiejszy zespół, Adam Nawałka dokonał sztuki wielkiej: stworzył grupę ludzi, która chce razem grać i przebywać. To jest najważniejsze na drodze do sukcesu. Druga sprawa to sam skład. W bramce doskonały Łukasz Fabiański, zaraz przed nim Kamil Glik, potem jest Grzegorz Krychowiak, a z przodu Robert Lewandowski. Oś zespołu wygląda znakomicie - tworzą ją gracze wielkiego formatu. Do nich dobieramy innych jak choćby Kamila Grosickiego, który wreszcie zrozumiał, co to znaczy reprezentacja.
[nextpage]Ostatnią drużyną słynącą z atmosfery, była kadra Jerzego Engela.
- Trochę to naciągane, bo myśmy do osiągnięcia ducha zespołu dążyli trochę inaczej. Mówiąc już zupełnie poważnie: Engel potrafił zaszczepić w nas chęć i wiarę w zwycięstwo. Nawałka zrobił dokładnie to samo. Przykładem jest właśnie przemiana Roberta Lewandowskiego, za którą współodpowiedzialność ponosi selekcjoner.
Adam Nawałka od początku był nieugięty. Stawiał na swoich - jak Krzysztofa Mączyńskiego, który boiskiem na krytykę odpowiedział dopiero w dwóch ostatnich spotkaniach.
- To jest kult trenera. My oceniamy go po decyzji, a jej rzeczywisty przebieg wygląda zupełnie inaczej. Myślę, że w postawie Mączyńskiego sporo jest zasługi całego zespołu. Koledzy ułatwili mu grę, maskując słabe cechy. Ale nie ma w tym przypadku. Nawałka wszystkich bardzo wnikliwie ogląda. Dlatego przewidział tę sytuację i dziś zbiera żniwa.
To reprezentacja z czołówki europejskiej czy musi jeszcze dojrzeć?
- Byłbym ostrożny z takimi stwierdzeniami. Nie wiemy, jaką rolę będą mieli nasi piłkarze w swoich klubach za kilka miesięcy. Futbol jest bardzo dynamiczny. Coś może szybko zostać zbudowane, ale jeszcze szybciej zburzone. Widzieliśmy, jak wybitnie tej drużynie nie szło na samym początku. Odczekajmy do przygotowań tuż przed samymi mistrzostwami. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało i przede wszystkim - kto będzie zdrowy.
Euro 2016 testem na męskość?
- Zdecydowanie. Jeden cel zrealizowano, ale czeka nas kolejny etap - potwierdzenie. Mistrzostwa. Możemy być dumni z tych chłopców, bo każdy znalazł swoje miejsce i dzięki temu jedziemy na wielki turniej. Ale kto jest kim okaże się dopiero w czerwcu.
[b]Rozmawiał Mateusz Karoń
[/b]