Główny zarzut do Cakira to właśnie brak konsekwencji. Jeszcze przed przerwą turecki arbiter powinien pokazać kilka kartek więcej za same faule na Robercie Lewandowskim. Gwiazdor Bayernu Monachium kolejny raz stał się głównym celem rywali, którzy notorycznie kopali naszego kapitana. Podobnie rzecz miała się w meczu przeciwko Szkocji na PGE Narodowym. Wtedy to Lewandowski został brutalnie potraktowany, w wyniku czego pękł ochraniacz reprezentanta Polski.
Niestety, turecki sędzia nie tylko nie był szczególnie uważny podczas starć Lewandowskiego z obrońcami, ale wręcz dopuszczał w nich do nadmiernej agresji Irlandczyków. Podobne sytuacje po drugiej stronie boiska Cakir traktował natomiast drobiazgowo. Ten sposób prowadzenia zawodów wprowadzał niepotrzebną nerwowość. Przez niemal całe spotkanie wydawało się, że Cuneyt Cakir nie ma kontroli nad zdarzeniami boiskowymi.
Również jedenastka podyktowana po bezmyślnym zachowaniu Michała Pazdana budziła sporo kontrowersji. Z powtórek telewizyjnych wynika, że stopa Pazdana była dobre kilkadziesiąt centymetrów przed linią pola karnego. Co za tym idzie - sędzia powinien ograniczyć się do rzutu wolnego. Do zinterpretowania tej akcji potrzebne było jednak kilka odtworzeń. Dlatego arbiter może czuć się częściowo rozgrzeszony.
Podkreślmy jednak: tylko częściowo. Cakir przeoczył sytuacje, w których Lewandowski był łapany chwytem zapaśniczym w szesnastce Irlandczyków. Nie widział także ręki podczas akcji Kamila Groskickiego czy rzutu rożnego dla reprezentacji Polski. Dlatego jego pracę podczas niedzielnego wieczoru należy ocenić bardzo źle.
Każdy głupi natomiast wie, że w ok Czytaj całość