Silny człowiek na Łazienkowskiej

Stanisław Czerczesow zrobił wrażenie. Na konferencji prasowej błysnął humorem, kiedy trzeba było postraszył, a kiedy chciał - zażartował. Czuł się jak u siebie w domu.

I to pierwsza różnica w stosunku do Henninga Berga. Norweg - mimo że pracował w Legii ponad 20 miesięcy - na konferencjach prasowych wyglądał na kogoś, kto siedzi na rozżarzonych węglach. Był typem zawodowca na kontrakcie, takiego, który nigdy nie będzie tutaj u siebie.

Czerczesow od pierwszego dnia poczuł się jak gospodarz na swoim gospodarstwie. Młodych dziennikarzy traktował po ojcowsku: z jednego zakpił, kolejnego zaskoczył tupetem, innego postraszył dobrotliwie. A wszystko to powiedziane z siłą rosyjskiego niedźwiedzia i piękną melodią języka rosyjskiego. Facet ma charyzmę i wie, jak jej użyć. Chcieli w Legii silnego człowieka, no to go mają.

Zatrudnienie Czerczesowa w Legii jest swego rodzaju potwierdzeniem starego mitu krążącego wśród kibiców, że jak przyjdzie trener-twardziel, to zrobi porządek w szatni i "piłkarzyki" będą grali jak z nut. Czyli wystarczy zastosować sam kij (nawet bez marchewki), a sukces jest pewny. Bo piłkarze są rozpieszczeni i nie chcą się spocić na treningach...

Gdyby to było takie proste, kluby zamiast trenerów zatrudniałyby treserów, a najlepszym szkoleniowcem świata nie byłby żaden Guardiola czy inny Mourinho, ale nasz swojski Janusz Wójcik.

Nie bronię piłkarzy, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że po prostu im się nie chce. Że zamiast zyskiwać poklask i szacunek, miłość fanów, uwielbienie ze strony kobiet i lepiej zarabiać, wolą być wygwizdywani, lżeni, olewani i pozbawiani premii. I to dlaczego? Dlatego, że wolą się nie spocić? Że nie chce im się pracować? Bzdura piramidalna.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie odmawiam misji Czerczesowa szans na powodzenie. Trochę porządku jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Ale jestem pewien, że współpracą Legii z rosyjskim szkoleniowcem będą jeszcze nie raz zaskoczeni i Legia, i nowy trener, i zawodnicy, i kibice. Rosja to jest inny świat i to pod każdym względem. Różnice kulturowe są olbrzymie, mimo że dusze słowiańskie bratnie.

Jeśli Berg był pryncypialny, to Czerczesow jest pryncypialny do kwadratu! A może i do sześcianu. Jak Berg się uparł, to "skasował" w Legii najlepszego napastnika ligi - Orlando Sa. Podobnie jak się uparł, żeby przeciwko Ajaksowi nie zagrał najlepszy piłkarz Legii Miro Radović, choć do Amsterdamu przyjechał i był gotów wystąpić. To była pryncypialność, która szkodziła drużynie.

U Czerczesowa zasady to podstawa. Kto się nie podporządkuje, musi odejść. Czy nazywałby się Radović, Sa czy jakkolwiek inaczej.

Nie chcę straszyć piłkarzy Legii, że nowy trener będzie ich szczuł niedźwiedziem, ale pobłażania nie będzie. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że zarząd klubu z dyrektorem sportowym będą musieli gaśnicą gasić konflikty z zawodnikami.

W Rosji o takich ludziach jak Czerczesow mówi się: "Czełowiek zakon" - czyli "człowiek zasada". Co prawda Czerczesow na konferencji zapowiedział: - Nie będę ostry, tylko konkretny! - ale zabrzmiało to tak, że gdybym był jego zawodnikiem, wolałbym, żeby już był ostry. Tylko ostry.

O jego twardym charakterze już zdążyli się w Legii przekonać. Gdy przywiózł z Rosji swojego trenera bramkarzy, powiedziano mu, że na Łazienkowskiej mają już fachowca nad fachowcami - Krzysztofa Dowhania, który wychował klubowi bramkarzy za kilka milionów euro. Czerczesow posłuchał, zapowiedział współpracę z Dowhaniem, ale swojego trenera bramkarzy Gintarasa Stauce odesłać nie pozwolił.

Tak więc Legia będzie miała dwóch trenerów bramkarzy, choć o Litwinie Czerczesow mówi: - Może on wykonywać także inne zadania. Taa...

Na Legii Czerczesow pokazał się jako człowiek z poczuciem humoru, jowialny, ale też mocny i charyzmatyczny. Jeśli Legię również zbuduje mocną, nikt nie będzie patrzył, jakimi metodami.

O jednym musi wiedzieć: szacunek do klubowych legend jest poza jego jurysdykcją. Berg nie miał szacunku do Jacka Magiery. Przychodził na mecze rezerw Legii ze swoją świtą, przejmowali Magierze zespół i go prowadzili. Magiera stał obok jak słup...

Jak ktoś nie ma szacunku do trenera rezerw i koordynatora grup młodzieżowych, to nie będzie miał szacunku do innych. Od sprzątaczki po prezesa.

Zachowanie norweskiej trupy było czystą arogancją. Stanisław Czerczesow, jak sam mówi, ma polskie imię. Powinien czuć nas trochę lepiej niż Skandynawowie.

Dariusz Tuzimek

Leśnodorski: Z nazwiskiem trenera spotkałem się już dwa lata temu

Źródło: Legia.com/x-news

Źródło artykułu: