Termalica wciąż niepokonana w Mielcu

Termalica Bruk-Bet Nieciecza, która od początku sezonu gra na nerwach zespołom "z nazwą", tym razem szczęśliwie zremisowała z Górnikiem Łęczna 1:1.

Gdy w 5. minucie Dawid Plizga uzyskał prowadzenie dla Termaliki, oznaczało to kolejny sygnał dla świata - piłkarze z Niecieczy nie są desperacko broniącym się przed spadkiem dostarczycielem punktów. Jeszcze kilka spotkań i nie będzie trzeba tego powtarzać. Są kimś więcej, tak zwanym "solidnym ligowcem". Bo to w końcu zespół solidnych ligowych zawodników. Takich jak Plizga.

Znany z tego, że przede wszystkim jest jednym z najszybszych piłkarzy w Ekstraklasie, przymierzył przepięknie z wolnego. Piłka odbiła się od słupka, bramkarza Silvio Rodicia, i wpadła do bramki.

Ale rywale szybko odpowiedzieli. Katastrofalny błąd popełnił bramkarz Termaliki Sebastian Nowak, zabrał mu piłkę Tomasz Nowak, oddał do Jakuba Świerczoka, a ten wpakował piłkę do pustej praktycznie bramki.

Nie była to bramka, której powtórkę po latach ktokolwiek chciałby obejrzeć, ale też bramka, być może bardzo ważna, dla 22-letniego napastnika.

Świerczok z każdym golem przypomina o swoim straconym talencie, a w każdym wywiadzie powtarza, że w końcu się przełamie. Może nadszedł czas? Zawodnik, który kiedyś był niemal najgorętszym towarem na polskim rynku transferowym, dziś gra w zespole, który będzie walczył o utrzymanie, a i tu ma problem z golami. To jego pierwsza bramka w zespole. A jeśli wierzyć dziennikarzom Canal Plus, podczas treningów jest prawdziwym mistrzem.

Sensacyjny w tej pierwszej połowie był fakt, że trwała ona zaledwie 9 minut. Skończyła się właściwie razem z bramką Świerczoka.

Potem zawodnicy Termaliki sprawiali wrażenie, jakby trenowali rozegranie w okolicach linii środkowej, "tiki-takę" dla tych, których nie stać na przelot do Barcelony.

A Łęczna? Trener zespołu, Jurij Szatałow, lubił opowiadać historię o tym, jak przyjechał jako chłopak z Dalniegorska do Doniecka a dentysta od razu domyślił się, że nie ma połowy zębów. Po wielu latach bez zębów przyjechał do Mielca. Jego zespół nie potrafił "gryźć" rywali. Może to w jakimś stopniu wynikało z tego, że sam szkoleniowiec musiał karnie usiąść na ławce.

Górnik Szatałowa zwykle nie uchodzi za najnudniejszy zespół świata, ale w Mielcu sprawiał wrażenie, jakby chciał uśpić przeciwnika, zanudzić go i w odpowiednim momencie wyprowadzić kontrę. Zwykle kończyło się to zanim zdążyło rozkręcić, ale w końcówce ta taktyka mogła przynieść powodzenie. Najpierw w 80 minucie było groźnie, gdy Łęczna wywalczyła rzut wolny na 20 metrze. Łukasz Bielak przestrzelił. A chwilę przed końcem meczu szansę miał jeszcze Grzegorz Piesio, ale przegrał pojedynek z Sebastianem Nowakiem, bramkarzem gospodarzy. W końcu, w ostatniej minucie, Świerczok wywalczył piłkę i miał przed sobą,ponownie niemal pustą bramkę. Niestety okazało się, że napastnik z Łęcznej lewą nogę wykorzystuje głównie do utrzymywania równowagi podczas biegu. Zanim sobie "przełożył", wrócił jeden z obrońców i zablokował jego strzał.

Dzięki temu Termalica wciąż jest niepokonana w Mielcu. Drużyna trenera Piotra Mandrysza rozegrała tu już 5 spotkań w Ekstraklasie, zremisowała drugie.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Górnik Łęczna 1:1 (1:1)
1:0 Silvio Rodić 5' (sam.)
1:1 Jakub Świerczok 9'

Składy:
Termalica:

Sebastian Nowak- Patryk Fryc, Pavol Stano, Dawid Sołdecki, Dariusz Jarecki, Mateusz Kupczak, Bartłomiej Babiarz, Jakub Biskup (68' Bartłomiej Smuczynski), Dawid Plizga - Wojciech Kędziora (56. Mario Liczka), Martin Juhar (82' Drozdowicz)
Górnik Łęczna:

Silvio Rodić - Łukasz Mierzejewski, Lukas Bielak, Tomislav Bozić,Leandro - Grzegorz Bonin, Veljko Nikitović, Grzegorz Piesio, Tomasz Nowak, Radosław Pruchnik - Jakub Świerczok (82' Jan Bednarek)

Żółte kartki: Plizga, Stano (Termalica) - Nikitović (Łęczna)

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

Widzów: 1818

Źródło artykułu: