Gospodarze mieli przewagę, ale Górale również groźnie atakowali. Podbeskidzie dwukrotnie pokonało Silvio Rodicia i zgarnęło na Lubelszczyźnie komplet punktów. - Wiedzieliśmy, że gra Podbeskidzia będzie oparta na Demjanie, który miał utrzymywać się przy piłce. Z tym zawsze mamy największe problemy i to się potwierdziło - ocenia Grzegorz Bonin.
Górnik Łęczna zaprezentował się z dobrej strony zwłaszcza przed przerwą. Miał sporo okazji, by zdobyć bramkę na 2:1, lecz zabrakło mu skuteczności. - Mogliśmy do przerwy rozstrzygnąć ten mecz. W pierwszej połowie piłkarsko w miarę dobrze wyglądało to z naszej strony i mieliśmy sytuacje. Nie wykorzystaliśmy i to później się zemściło - uważa kapitan łęczyńskiego zespołu.
W ostatnim kwadransie gospodarze musieli radzić sobie w osłabieniu. Pomimo gry w dziewiątkę Górnik ambitnie dążył do wywalczenia remisu, ale Podbeskidzie zdołało utrzymać korzystny dla siebie wynik. - Myślę, że nie zabrakło sił. W końcówce, kiedy graliśmy w dziewięciu, Podbeskidzie nie wiedziało co zrobić z piłką. Chyba było ich za dużo na boisku - kończy Bonin.