Po bramce Chrisa Jastrzembskiego, od 35. minuty Drutex-Bytovia Bytów objęła prowadzenie. Wydawało się, że mimo przeciętnej postawy na boisku może ona zainkasować trzy punkty, ale tak się nie stało. Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry wyrównał Dawid Szymonowicz i Stomil Olsztyn wywalczył punkt.
Tomasz Kafarski po spotkaniu nie owijał w bawełnę. - Nie wiem co mam powiedzieć. Kompletnie nie poznawałem swoich zawodników. Oni siebie też. Czwarty mecz rozgrywany w krótkich odstępach czasu dał o sobie znać. Ten mecz po prostu przetrwaliśmy - powiedział trener piątej drużyny w lidze, która w przypadku wygranej ze Stomilem, byłaby współliderem.
Teraz bytowian czeka trudny mecz z Wisłą Płock, mającą punkt więcej od Drutex-Bytovii. - Druga połowa pokazała, że za trzy dni w Płocku też będziemy musieli przetrwać. Mam nadzieję jednak, że nasz maraton skończymy zdobyczą punktową - liczy Kafarski.
Bytowianie wyraźnie gaśli z każdą minutą, przez co pretensje do straty dwóch punktów mogą mieć tylko i wyłącznie do siebie. Olsztynianie wyglądali lepiej w drugiej połowie. - Pod koniec spotkania walczyliśmy sami z sobą. Graliśmy bardzo nisko i mało agresywnie, ale było to spowodowane tym, że piłkarze Stomilu grali na świeżości i byli bardzo ruchliwi - podsumował Tomasz Kafarski.