Po jednym ze starć 29-letni zawodnik biało-czarnych spadł na murawę tak nieszczęśliwie, że upadł na bark. Parę godzin po meczu nie był już w stanie ruszyć ręką do przodu. - Rozcięcie na głowie to nie problem. Człowiek nie raz był pokiereszowany. Większym zmartwieniem jest to, że mam uszkodzony bark. Wczoraj byłem już u doktora Ficka, który wystawił mi diagnozę - wyjaśnia Dawid Szufryn.
Kapitan Sandecji jest wyłączony z treningów przynajmniej na tydzień. Czeka go jeszcze jedna wizyta u lekarza i kolejny zastrzyk. - Zobaczymy czy będzie jakaś poprawa. Na tę chwilę mogę powiedzieć, że na sto procent nie zagram z Arką Gdynia.
Brak podstawowego środkowego obrońcy może jeszcze bardziej skomplikować kwestię gry z tyłu. Nawet jeśli piłkarze z Nowego Sącza grają w teoretycznie najmocniejszym zestawieniu, tracą dużo bramek. Patrząc na liczby mają trzecią najgorszą defensywę w I lidze. - Popełniamy proste błędy indywidualne, często są to braki w kryciu, lub brak konsekwencji w kryciu, ale też w naszych poczynaniach pojawia się rozluźnienie. Tracimy wiele goli na własne życzenie. Do tego pojawiają się kontuzje i nie możemy tego scementować. Taka jest piłka, takie jest życie. Może w przemeblowanym składzie będzie lepiej w Gdyni - mówi Szufryn.
Sandecja Nowy Sącz ma problemy w obronie, ale za to bardzo dobrze radzi sobie w ofensywie. Podopieczni Roberta Kasperczyka strzelili w 9 meczach 19 bramek, co jest drugim wynikiem w lidze po Zawiszy Bydgoszcz. Sądeczanie zajmują 9. miejsce w tabeli, ale tracą do prowadzącego w rozgrywkach Dolcanu Ząbki jedynie 3 oczka - Dlatego możemy pluć sobie w brodę. Mam tu na myśli choćby mecze z Zagłębiem Sosnowiec i Chrobrym Głogów, zremisowane na własne życzenie. Mielibyśmy wtedy 17 punktów, ale nie ma co gdybać, bo mamy o 4 mniej. Strzelamy dużo bramek, ale trzeba też pracować nad defensywą - podkreśla środkowy obrońca małopolskiej drużyny.