Przez pierwszy kwadrans meczu Ruchu z Legią wszyscy ze zdumieniem obserwowali wydarzenia na placu gry. Goście w bardzo łatwy sposób zdobyli trzy gole i mogli spokojnie kontrolować mecz.
Pierwsze minuty wyglądały niczym żywcem wyjęte z... piłkarskiej gry komputerowej FIFA, kiedy rywal prezentuje poziom amatorski. Proste błędy Ruchu wicemistrzowie Polski bezlitośnie wykorzystywali. - Zaczęliśmy tak jak sobie powiedzieliśmy w szatni. Od 12. minuty mogliśmy grać spokojnie, dopiero gol dla Ruchu wprowadził trochę zamieszania. Jednak bramka na 4:1 znowu dała nam spokój - powiedział po spotkaniu Michał Kucharczyk.
- Zawsze każdemu tutaj się gra trudno. Po 12. minutach prowadziliśmy 3:0, a już po 37 sekundach 1:0. To nie lada wyczyn. Mecz ułożył się dla nas fantastycznie - dodał Igor Lewczuk, który jednak znalazł kilka mankamentów w grze zespołu. - Gdyby przy wyniku 3:1 Ruch wykorzystał swoje okazje to byłoby ciężko. W drugiej połowie nasza przewaga była znowu widoczna. Mogliśmy zdobyć nawet więcej goli. Prowadząc 3:0 powinniśmy grać uważniej, bo zaczynały pojawiać się nonszalanckie zagrania. Nie powinno tak być. Straciliśmy gola po kontrze, a przecież to my prowadziliśmy 3:0 - stwierdził były zawodnik Ruchu.
Zwyciężając w Chorzowie Legia przerwała serię pięciu meczów bez wygranej w lidze. Wicemistrzowie Polski w części zrehabilitowali się za czwartkową porażkę w Lidze Europy. - Pucharowy rywal nie był tak słaby jak wielu twierdziło. Duńczycy wyeliminowali Southampton, więc o czymś to świadczy. Po takiej wygranej jak ta z Ruchem nasze morale na pewno się podniosły - dodał Lewczuk. - Nie mobilizowaliśmy się specjalnie na ten mecz. Wcześniej po prostu brakowało nam szczęścia, a czasami gra nie układała się - podsumował Kucharczyk.