Szok! Tak włoskie media opisują postawę bianconerich. W sobotę Juve męczyło się niemiłosiernie z rewelacyjnym Chievo, które teoretycznie powinno pożreć na śniadanie. Oblicze pozbawionej pomysłu na grę drużyny odmieniło dopiero wejście Juana Cuadrado. Kolumbijczyk wywalczył rzut karny, a Paulo Dybala doprowadził do remisu. To jednak marne pocieszenie. W poprzednim sezonie na tym etapie rozgrywek Mistrzowiwe Włoch nie stracili bramki, a dziś Gianluigi Buffon ma już cztery przepuszczone gole na koncie. W sobotę pokonał go Perparim Hetemaj. Fin, który czekał na trafienie w Serie A od 2 kwietnia 2011 roku i zatrzymał serię 134 meczów bez bramki w lidze.
Juventusowi brakuje lidera. Kibice gorzko ironizują "No Pirlo, no Vidal, no Tevez. No party". Po odejściu trójki wybitnie wartościowych piłkarzy, nie ma nikogo kto byłby w stanie wziąć ciężar gry na siebie. Nie robi tego Claudio Marchisio, sobą nie jest Paul Pogba, a Paulo Dybala mimo trzech goli w czterech meczach nie ma charyzmy potrzebnej do kierowania wielką drużyną. Zawodzi Stefano Sturaro, wielkie odkrycie pierwszej części 2015 roku. Po znakomitym występie przeciwko Realowi Madryt, środkowy pomocnik zaliczył wielką obniżkę formy, rozegrał kilka rozczarowujących meczów w reprezentacji U-21 i w Juventusie.
Nadzieję daje trio Cuadrado-Dybala-Hernanes. Kolumbijczyk wszedł na boisko w meczu z Chievo na ostatnie 20 minut i rozegrał znakomitą partię. Obiecująco zaprezentował się Brazylijczyk Hernanes, który zasygnalizował powrót do formy, którą zachwycał w Lazio. Paulo Dybala na razie jest najlepszym zawodnikiem Juve, ale to marne pocieszenie dla Massimiliano Allegriego. Po objęciu sterów w Turynie opowiadało się przeciwko niemu 9 na 10 fanów bianconerich. Dziś jest ich mniej po fantastycznym sezonie 2014/2015, ale jeśli Juve nie wstanie z kolan, Allegriemu znowu przybędzie wrogów.