Długo kibice Ruchu Chorzów musieli czekać na taką kanonadę swoich pupili. W meczu z Termalica Bruk-Bet Nieciecza Niebiescy długo prowadzili jednym golem, ale w końcówce udowodnili swoją wyższość. - To na pewno wysoki wynik, ale spotkanie łatwe nie było. W pierwszej części prowadziliśmy i mieliśmy kolejnej okazje. Stracony gol nas wyhamował i do końca tej połowy już nie prezentowaliśmy się tak dobrze - ocenił pierwszą odsłonę Waldemar Fornalik.
[ad=rectangle]
Po zmianie stron goście chcieli zaatakować, ale to przepiękny strzał z dystansu Patryka Lipskiego ponownie dał Ruchowi prowadzenie, którego Niebiescy już nie oddali. - Rezultat wciąż mógł ulec zmianie, ale trzecia bramka dała nam pewność, że wygramy. A czwarte trafienie to coś pięknego. Słyszałem, że mówiono, że to było trochę Barcelony w Chorzowie - uśmiechał się opiekun Ruchu.
Waldemar Fornalik przed meczem zaskoczył wielu zmianami w składzie. Szkoleniowiec do tej pory rzadko decydował się na tak duże rewolucje. W pojedynku z Termalicą dokonał aż czterech roszad. - Zawsze podkreślam, że mamy kilkunastu zawodników, których celem jest gra w pierwszym składzie. Zanalizowaliśmy mecze z minionego tygodnia w lidze oraz Pucharze Polski. W spotkaniu z Wisłą wielu graczy pokazało się z dobrej strony. Skład na mecz z Termalicą był zbliżony do tamtej jedenastki - wyjaśnił Fornalik.
Po spotkaniu trener Niebieskich wyjaśnił, dlaczego zdecydował się w przerwie na zmianę. Boisko opuścił strzelec gola Eduards Visnakovs. - Miał problemy żołądkowe, ale przed meczem poczuł się lepiej. Jednak po pierwszej części znowu problemy wróciły i musiał zejść - powiedział Fornalik.