Przed tygodniem Termalica Bruk-Bet Nieciecza pokonała KGHM Zagłębie Lubin 1:0 i odniosła historyczne zwycięstwo w Ekstraklasie. W 5. kolejce Słonie poszły za ciosem i 3:0 pokonały pogrążony w kryzysie Górnik Zabrze. Już w 5. minucie gola dla gospodarzy zdobył Emil Drozdowicz, a następnie niecieczanie kontrolowali przebieg meczu.
[ad=rectangle]
Trener Słoni po zakończeniu spotkania nie ukrywał, że kibicuje zabrzańskiemu klubowi. - Zdawaliśmy sobie sprawę z kim gramy i myślę że to dla nas zaszczyt, że możemy rywalizować z takimi utytułowanymi zespołami. 14 razy mistrzostwa Polski nie zdobywa się przez przypadek. Oczywiście każdy klub ma lepsze i gorsze momenty. W tej chwili Górnikowi idzie troszkę gorzej, ale każda seria kiedyś się kończy. Jako mieszkaniec Śląska jestem kibicem tej drużyny. Teraz byłem po drugiej stronie barykady i moim celem było to, by zdobyć kolejne trzy punkty - powiedział Piotr Mandrysz.
Przez całe spotkanie niecieczanie dobrze grali w defensywie. Z blokiem obronnym Termaliki Bruk-Bet nie mógł sobie poradzić żaden z piłkarzy zabrzańskiego klubu. - Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, ono nie przyszło łatwo, bo walczyliśmy nie tylko z przeciwnikiem, ale i z potwornym upałem. Chłopcy pokazali olbrzymi charakter, hart ducha i zrealizowali to co chcieliśmy, czyli nie straciliśmy gola. Wygraliśmy w wysokich rozmiarach, może za wysokich, ale tak czasami bywa, że gra się dobrze i się przegra, a czasami gra się nie za dobrze i się wygra - przyznał Mandrysz.
Dla beniaminka Ekstraklasy było to drugie z rzędu zwycięstwo i drugi mecz, w którym nie stracili gola. - Mogę moich piłkarzy tylko chwalić, szczególnie za to, że w drugim kolejnym spotkaniu nie straciliśmy gola. To też jest dla nas duży sukces. 6 punktów po pięciu spotkaniach jest dla nas satysfakcjonującym wynikiem, ale nie zamierzamy spocząć na laurach. Chcemy dalej sprawiać radość naszym kibicom - zadeklarował trener Słoni.